Ta opowieść wyleczyła mnie z romantycznej ciągoty do bezludnych, otwartych przestrzeni. Też miałem przygodę z nocnym dziabnięciem skorpiona gdzieś na Peloponezie, ale nie był to taki horror. I otrzymałem pomoc medyczną od przygodnych turystów. To ja już sobie będę zwiedzał na street view. Tym bardziej, że zawsze podróżuję sam. Koniec z tym.
You are viewing a single comment's thread from:
No właśnie pies pogrzebany jest w tym samotnym podróżowaniu.
Uwielbiam to, ale od tamtej pory troche sie cykam i jak głupi oglądam w necie każdego robaka jakiego mogę spotkać.
I tak kończy się to zwykle bardziej załadowanym plecakiem i tyle. Dochodzą jakies epipeny dodatkowe tabletki i można jechać.
Nie ma co się szczypać za bardzo
Biorąc pod uwage liczbe wycieczek to jedna hardcorowa przygoda nie zniechęci mnie :D