Południe i Zachód Islandii raz jeszcze

in #polish6 years ago (edited)

Ostatnio moja aktywność na Steemie wyraźnie spadła, co było spowodowane ukierunkowaniem mojej energie na inne rzeczy, a w brudnopisie na Steempeak leży kilka rozpoczetych postów, do których nie bardzo mogę się zabrać. Jedna ostatnio (w końcu) odwiedziła mnie paczka przyjaciół, z którymi (w końcu) mogłem podzielić się trochę surową przyrodą Islandii.

IMG_20190330_152643.jpg

Drużyna przyjechała obładowana płynnym złotem, które na islandzkim czarnym rynku ma wielokrotnie większą wartość niż na polskim, zwłaszcza w weekendy wieczorami, gdy ów nielegalne źródło alkoholu jest jedynym istniejącym. Pozwoliło to na zamortyzowanie odrobinę kosztów wyjazdu.

Wynajeliśmy na kilka dni auto i ruszyliśmy na podbój południa Islandii. Dwa tygodnie przed wyjazdem zalałem swój Fujifilm X-T1 wodą, więc niestety czeka on spokojnie na powrót do Polski, gdzie zostanie poddany naprawie. Na szczęście brygada przywiozła ze sobą Canon EOS 1300D, więc nie musieliśmy opierać się wyłącznie na aparatach w naszych telefonach. Interfejs i obsługa Canona są na tyle różne od Fuji, że opierałem się niemal wyłącznie na trybie full auto, niekiedy próbując improwizowanie dostosować ustawienia do sceny... Nie było jednak kiedy uczyć się całego aparatu.

IMG_1430.jpg

IMG_1434.jpg

Ci, którzy śledzili moją serię postów o podróży wokoł Islandii sprzed niemal roku mogą rozpoznać niektóre miejsca na zdjęciach z tego wpisu. Choć i w ciągu tego wyjazdu trafiłem z ekipą do miejsc, w których wcześniej nie byłem. Nie obyło się także bez dramaturgi i skoku adrenaliny w pewnym momencie wyjazdu.

IMG_1435.jpg

IMG_1439.jpg

Majestatyczny Skógar fani Gry o Tron mogli ujrzeć w pierwszym odcinku ósmego sezonu. Z kilkoma doklejonymi w postprodukcji mniejszymi wodospodami, tak o, dla lepszego efektu :)

IMG_1447.jpg

IMG_1454.jpg

IMG_1465.jpg

A tutaj przyłapaliśmy japońskiego turystę robiącego zdjęcia. Musiał je bardzo długo naświetlać, bo obrósł mchem!

IMG_1472.jpg

IMG_1481.jpg

IMG_1490.jpg

IMG_1491.jpg

IMG_1492.jpg

IMG_1509.jpg

IMG_1510.jpg

IMG_1517.jpg

IMG_1525.jpg

Zaplanowaliśmy noc w dość ciekawym miejscu, bo w jaskini Gýgagjá. Próbując do niej po rzadko uczęszczanej drodze dotrzeć, dość niefortunnie zakopaliśmy się w śniegu, tak, że nawet napęd na cztery koła nie poradził sobie i ugrzęźliśmy na dobre. Zbliżała się godzina 22, a mnie przyszło załatwianie pomocy drogowej przez telefon i modlenie się w przerwach oczekiwania na kolejnego rozmówcę (pracownik wypożyczalni -> obsługa pomocy drogowej 24h -> konkretny pracownik pomocy najbliżej nas) o to, by koszty nie były zbyt duże. Na szczęście od jaskini dzieliło nas jakieś 800m, więc uzgodniłem z facetem, który miał nas wyholować, żeby przyjechał następnego dnia. A my udaliśmy się do przestrzennej jaskini, by rozbić tam namioty.

IMG_1527.jpg

W środku przestrzeni było sporo, nawet na kilkanaście namiotów. Rozpaliliśmy małe ognisko ze znalezionych nieopodal kłód, zostawionych tutaj przez kogoś, oraz używając dziwnych, uschniętych i łamiących się łodyg, których pełno było przed jaskinią, przypominających trochę chrust w lesie (swoją drogą nigdzie indziej na Islandii nie widziałem czegoś takiego). Noc była chłodna, w okolicach zera stopni, a nasz popożyczany sprzęt nie do końca sprostał warunkom (śpiwór z zepsutym zamkiem, owinięty folią termiczną, żeby usprawnić izolacje, namiot z zepsutym zamkiem, etc.), tak więc następną noc zaplanowaliśmy już w hostelu.

IMG_1530.jpg

20190327_100747.jpg

Wracając do auta nad ranem spotkała nas nieoczekiwana sytuacja. Tego dnia wiatr był bardzo potężny, w okolicach 80 - 100 km/h. Wychodząc zza góry na otwartą przestrzeń nagle znaleźliśmy się w takim korytarzu wiatru, że momentalnie każdy z nas stracił panowanie nad sobą. Rzeczy, które nieśliśmy w rękach zaczeły nam wypadać i być porywane przez wiatr (czapki, śpiwory, namioty), a każdy z nas bezwiednie i brutalnie zaczął być popychany w różnych kierunkach. Ja sam zostałem tak popchnięty, że poleciałem twarzą na ziemie, zdzierając sobie konkretnie skórę z dłoni i (podobno, bo tego nie widziałem) lądując jakieś 0.5m od prętu, który wystawał z ziemii. Początkowo zabawne, trochę silniejsze podmuchy wiatru w kilka sekund wzbudziły raczej szok, przerażenie i skok adrenaliny. Leżąc na ziemi odwróciłem się i spostrzegłem, że wszyscy profilaktycznie położyli się na ziemii, by odzyskać panowanie nad swoim ciałem. Jednocześnie kątem oka zauważyłem, że 500m dalej do naszego auta dojeżdża już pomoc drogowa. No nic, trzeba było się podnieść i jakoś przedrzeć się do samochodu, by w końcu stąd odjechać. Po jakiś dwudziestu minutach odetchneliśmy z ulgą, wykończeni odjeżdżąjąc w kierunku głównej drogi nr 1. Wszystkie itemy, oprócz jednej czapki i jakiejś reklamówki udało nam się odzyskać.

IMG_1532.jpg

IMG_1535.jpg

IMG_1538.jpg

IMG_1543.jpg

Jednym z nowych dla mnie przystanków był uroczy torfowy kościółek Hofskirkja. Jeden z sześciu pozostałych, budowanych tradycyjnym stylem kościołów torfowych na Islandii.

IMG_1580.jpg

IMG_1576.jpg

IMG_1577.jpg

IMG_1572.jpg

IMG_1581.jpg

IMG_1584.jpg

IMG_1596.jpg

IMG_1601.jpg

20190328_125652.jpg

IMG_1617.jpg

IMG_1603.jpg

IMG_1627.jpg

IMG_1639.jpg

IMG_1642.jpg

IMG_1568.jpg

Nie mogłem nie zagwarantować przyjaciołom jednego z najbardziej przyjemnych doznań Islandii, czyli ciepłych źródeł. Gęsto padający śnieg i wiatr powodowały u nich raczej sceptyczne uczucia, mając na względzie, że trzeba będzie się rozebrać, ale wszyscy zaczęli rozpływać się z przyjemności, gdy tylko wskoczyli do parującej wody. No i piwo miało w tym też pewnie jakiś swój udział.

IMG_1647.jpg

20190328_194518.jpg

W programie niie zabrakło must see w postaci Gullfossu, który ogląda prawie każdy, kto dopiero co przyleciał na Islandię.

IMG_20190329_162631.jpg

Zimą Þingvellir wygląda zjawiskowo, conajmniej tak pięknie, jak latem, kiedy byliśmy tam z Czarkiem i przybliżyliśmy wam to najważniejsze dla Islandczyków pod względem historycznym miejsce.

20190329_133935.jpg

Część ekipy wróciła po pięciu dniach, a z pozostałą dwójką pojechaliśmy jeszcze na zachód, na półwysep Snæfellsnes gdzie zawitałem już po raz trzeci.

20190331_123051.jpg

IMG_20190331_152005.jpg

Każda pora roku na Islandii nadaje zupełnie innego uroku miejscom, które ogląda się po raz wtóry. W lato dominuje zieleń, jesienią brązy i żółcie, a zimą biel i czerń.

To, co się nie zmienia, to wiatr. Wiatr na Islandii nigdy się nie zmienia.

Sort:  

Piękna przygoda.

Dzięki za ten post. Zwłaszcza dziś potrzebowałem przypomnienia po co ja wchodzę na Steem.

Szkoda, że jesteś na blacklist u @mmmmkkkk311, chętnie podbiłbym też poprzez PM ;)

A jestem? Wydawało mi się, że już nie :p

Posted using Partiko Android

Odbiło mi. Co możesz zobaczyć u mnie i mk

Congratulations @saunter-pl! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :

You received more than 3000 upvotes. Your next target is to reach 4000 upvotes.

You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!

"Wind. Wind never changes..."

Pięknie :)

!tipuvote 1

This post is supported by $0.54 @tipU upvote funded by @grecki-bazar-ewy :)
@tipU voting service: get instant upvotes + profit sharing tokens | For investors.

miałam wrażenie, że napiszesz,
że jakoś doczołgaliście się do tego samochodu,
i zaraz później wiatr porwał was razem z autem :D