Przypadki Bronka P.

in #polish6 years ago (edited)

Radośnie merdając resztkami ogona, jak co roku przyszedł na szczepienie. Takie kompleksowe: wścieklizna i pozostałe zakaźne. Za jednym ukłuciem. Są takie szczepionki.

I wszystko byłoby cacy-lali, gdyby pani lekarka nie zaczęła go badać przed szczepieniem: a to termometr w zadek, a to osłuchać, a to sprawdzić, czy robaków nie ma.
I osłuchała... i się dosłuchała szmerów w sercu. Leków żadnych jeszcze nie zaleciła, ale kazała prowadzić rozsądniejszy tryb życia, nie biegać w upały, odpoczywać w cieniu.

Badanie psa przed szczepieniem jest bardzo ważne. Szczepić wolno tylko zwierzęta zdrowe. Organizm musi być silny, w dobrej kondycji, odrobaczony, odpchlony, by mieć czas na wytworzenie odporności po szczepieniu. A to jednak trochę trwa.
Układ immunologiczny pracuje pełną parą, by z antygenów szczepionkowych wytworzyć swoiste przeciwciała.

Dlaczego swoiste?
Bo przeciwciała reagują tylko na te antygeny, pod wpływem których powstały.

To znaczy, tak obrazowo tłumacząc: jeśli antygen był ubrany w czapeczkę zieloną z pomponem to pobudził układ odpornościowy do wytworzenia przeciwciał, które sobie go dobrze zapamiętały: czapeczka zielona i pompon!
I tylko na taki antygen zareagują, na żaden inny.
Czapeczka zielona bez pompona? nie zareagują;
Czapeczka czerwona z pomponem? również nie.

Nasz bohater jest zdrowy, został również zaszczepiony przeciwko wściekliźnie.
Obowiązek ustawowy nakazuje szczepić co roku. Nie co 3 lata, co 2 albo wcale.
I tego, my lekarze weterynarii, się trzymamy.

Nie ma "znajdź weta-antyszczepa, niech ci wystawi zaświadczenie, że pies chory i gitara, nie musisz psa szczepić narażając go na cierpienie i śmierć" - rada z pewnego forum antyszczepionkowców.

A tego samego miejsca: kup u weta dawkę szczepionki, niech ci wystawi zaświadczenie, w domu wywalisz szczepionkę do zlewu. I nikt nie musi o tym wiedzieć, tylko ty i wet.

Kilka równie atrakcyjnych sposobów jeszcze było podanych, wszystkie sprowadzały się do tego, że:

  • wet jest głupi i da się mu wcisnąć każdy kit.
  • wet MUSI się zgodzić na nasze krętactwa.

Szczepiąc wasze psy przeciwko wściekliźnie CHRONIMY WAS.

Wracając do przypadku Bronka P. - ma 7 lat, przynajmniej drugie tyle przed nim, dzięki badaniu ekg, usg po osłuchaniu serca wiadomo, że serducho wymaga troski.
Dzięki trosce opiekuna i zwykłemu badaniu klinicznemu, które powinno odbywać się przed szczepieniem.

Wierne i zakochane oczy Bronka P. wpatrzone jak w obrazek w @apiekarczyk a, którego dorodne fragmenty znajdują się na zdjęciu.

bronek p.jpg

W poście udział wzięli:
Bronek Piekarczyk i @apiekarczyk we fragmentach :P
bronek1.jpg

zdjęcia za zgodą autora

Sort:  

Dłuuugo nic. Witamy z powrotem. Dobrze jak się ma i o psiaki czy inne zwierzaki dba.
Niektórzy zapominają.
Czyżby zapominają co mają?
Pozdrawiam.

Tak się czasem wszystko sprzysięga przeciwko tobie, że się nic nie chce. A to komp muli tak, że masz chęć wywalić go przez okno.... razem z lapkiem, który jest jeszcze gorszy. Na szczęście wszystko ogarnięte nad podziw dobrze.

Udział wzięła także suczka zza płota ale nie zza naszego :) kilka domów dalej...

Przystojniak z tego Bronka, dobrze, że szczepiony i nie strach się zbliżyć :)
Wielu ludzi nawet w dzisiejszych czasach uważa, że szczepienie psów to fanaberie. Akurat u mnie w rodzinie takich nie ma, bo nawet moi dziadkowie dbają o swojego psa jak o swoje dziecko, ale na wsi u mojego wuja? Tam nawet nieraz psy imion nie mają "to jest pies, jak go nie zawołasz to podejdzie" a na pytanie o szczepienia reagują śmiechem, bo to przecież nie jest dziecko...

Tak szczepienia są bardzo ważne. Często na wsiach ludzie o tym zapominają i potem wychodzą kwiatki typu wścieklizna :/ Na wsi jest bardzo niebezpiecznie, tym bardziej jak zwierzę chodzi sobie luzem po podwórku. Jeden kontakt z jeżem, może doprowadzić do tragedii. Mój dziadek miał problem kiedy jego pies pogryzł się z lisem. Niestety po badaniach okazało się, że lis miał wściekliznę. Dziadek chciał zwierzaki oddzielić i się podrapał. Kiedyś było inaczej kilkanaście zastrzyków pod pępkiem. Dziadek do dziś pamięta, że trzeba szczepić psy i koty.

Dziś, na szczęście, nie ma szczepienia w brzuch (wiesz dlaczego szczepiło się w brzuch?) tylko kilka zastrzyków w ramię.

Nie mam pojęcia. Mówił mi tylko, że ładowali go pod pępkiem, ale dużo tego było... mówił, że to nic przyjemnego. Psa też mu uśpili a głowę gdzieś tam na badania wysyłali do Puław o ile dobrze pamiętam.

Bo na brzuchu jest dużo tkanki tłuszczowej, a szczepionka miała się wolno wchłaniać.
A wystarczyło zaszczepić psa, poszedłby na obserwację.

To była końcówka lat 50tych niestety kiedyś nie było takiej wiedzy u rolników i mieszkańców wsi oraz dostępności do szczepionek jak dziś. Nikt sobie nie zdawał sprawy z powagi sytuacji.

To mogę zrozumieć, że lata 50-te itp. Ale teraz jest wiedza, dostępność szczepionek, a i tak nie dość, że nie szczepią to jeszcze podburzają innych, że szczepienia to ZŁO, narażanie psa na cierpienia itp. Tego nie mogę zrozumieć :(

No i bardzo dobrze :) A przy okazji dzięki za przypomnienie, muszę mojego emeryta psiego zabrać na szczepienie, to już czas. :) Jaki zalecasz odstęp od odrobaczenia do szczepienia?

Przynajmniej tydzień. A jeszcze lepiej zrobić badanie kału i wtedy będzie wiadomo, czy w ogóle odrobaczać.
Przejdź się do lecznicy, bez psa nawet, weź pojemniczek fekalizera (powiedzą ci co to, i jak pobrać kupkę), przyniesiesz do lecznicy i od ręki będzie wynik.

O widzisz jaki patent dobry :) Dzięki :)