Dziennik #103/2024 - cień nadziei

in #polish26 days ago


Źródło: Pixabay


Dobry wieczór.

Szybko wczoraj padłam spać i spałam całkiem nieźle. Mimo wszystko wstawanie przed piątą rano nie należy do najprzyjemniejszych doznań w moim życiu. Mam jednak nadzieję, że jak tylko zacznie robić się jasno szybciej to będzie mi się lepiej wstawało. Nie wiem, tylko gdybam.

W pracy było całkiem nieźle. Udało mi się samodzielnie zrobić kilka rzeczy z czego byłam bardzo dumna, bo uważam się za totalnego tłumoka, a tu proszę, kilka rzeczy mi wyszło. Nadal mam wielkie wsparcie liderki i kierowniczki, z którego staram się korzystać jak najczęściej, żeby łapać jak najwięcej wiedzy. Jestem nadal przerażona tym, że na koniec maja będę musiała zupełnie samodzielnie poprowadzić zmianę. Mimo wszystko mam taką obserwacją [być może mylną], że jak się nie stresuję to nagle mi wszystko wychodzi. Niestety stan bez stresu jest trudno osiągalny, bo nakręcam się wciąż na same katastroficzne scenariusze.

Po powrocie do domu poszłam odebrać do paczkomatu moje zakupy za HBD czyli izotoniki i skarpetki. Skarpetki jak to skarpetki, nic szczególnego, ale na pochwałę zasługuje ananasowy izotonik, bo jest po prostu pyszny. Dużo wody dzięki temu dzisiaj wypiłam, a mam z tym ogromny problem. Zastanawiam się również nad zakupem za HBD Soda Stream, bo lubię wodę gazowaną, ale chyba na ten cel jeszcze trochę pozbieram. To wspaniałe, że moją klikaninę mogę zamienić w coś namacalnego, tym bardziej, że wiecznie mi brakuje kasy i gdybym miała sobie kupić te rzeczy z wypłaty to na pewno bym się powstrzymała. Hive jest spoko.

Dzisiaj jest jeden z nielicznych dni, gdy nie zjadłam nic słodkiego i jestem trochę z tego dumna, ale co zaskakujące mam normalnie głody na słodycze. Cukier uzależnia i jestem tego najlepszym przykładem. Mam nadzieję, że uda mi się wytrwać w moim postanowieniu, żeby ten cukier trochę chociaż ograniczyć. Muszę jutro zrobić zakupy spożywcze, bo chcę się trochę ogarnąć i ustabilizować odżywianie. Łatwo nie będzie, bo złe rzeczy ciągną mnie jak magnes, ale warto spróbować, żeby poprawić sobie komfort życia.

I chyba tyle. To był bardzo satysfakcjonujący dzień pomimo tego, że tak naprawdę nic szczególnego się nie wydarzyło. W pracy nie doszło do żadnej katastrofy to się człowiek od razu lepiej czuje. Zabieram lapka do sypialni, odpalę jakiś głupkowaty film i mam nadzieję, że szybko zasnę, bo jutro rano pobudka.

Do jutra!