Dziennik #195/2024 - dzień rozpusty

in #polish2 months ago


Źródło: Pixabay


Dobry wieczór.

Późno zasnęłam. I wcześnie się obudziłam. A w sumie obudził mnie pies. Pilnie potrzebował wyjść na dwór. Nie podobało mi się to bardzo, bo lał deszcz, ale nie było wyboru. Pies musi, pańcia idzie. Przemokłam do suchej nitki, ale piesełowi ulżyło na brzuszku, więc to było najważniejsze.

Jak już wstałam to postanowiłam pojechać zapłacić za mieszkanie. Po ogarnięciu tego pojechałam do kolegi oddać mu dług. Wisiałam mu jeszcze 100 zł, na szczęście już jesteśmy na czysto. Z godzinkę sobie pogadaliśmy, było bardzo fajnie. Lubię z nim rozmawiać. Ma on wiele lat trzeźwienia za sobą, więc dużo mogę od niego czerpać wiedzy i doświadczenia. Mamy też podobne poczucie humoru, więc było naprawdę wesoło. Po rozmowie zajechałam jeszcze do Biedronki na drobne zakupy. Kupiłam sobie parę pyszności i wróciłam do domu.

Musiałam się na trochę położyć i sporo pospałam. Chyba udało mi się odespać trochę ten zwariowany tydzień. Potem porozmawiałam z kolegą prawnikiem. Próbował mnie trochę uspokoić jeśli chodzi o sprawę z ZUSem, ale totalnie mu się to nie udało, bo panikuję nadal. Niby wszystkie fakty przemawiają za tym, że nic mi nie grozi, ale boję się nadal. Nie mam żadnych dowodów na swoją obronę dlatego nie czuję się pewnie. Wiem, że jestem niewinna, ale nijak nie umiem tego udowodnić. Straszne uczucie.

Nie chciało mi się dzisiaj nic robić. Dzisiaj dzień frytek. Miałam świętować kebabem z frytkami, ale jakoś o dziwo nie miałam ochoty. Zjadłam za to pierogi na obiad, a wieczorem pojechałam jeszcze raz do Biedronki i kupiłam sobie dwa pudełka lodów. Odpaliłam sobie YT i jadłam. Totalny dzień rozpusty dzisiaj.

Mimo tego, że sporo pospałam w dzień to już jestem bardzo zmęczona dlatego idę zaraz się położyć. Dokucza mi dzisiaj mocno pośladek od rwy, ale na szczęście jest już lepiej także rozeszło się jakoś po kościach. Zostały mi jeszcze chyba dwa czy trzy zastrzyki, więc jest jak najbardziej okej. Oglądam sobie na Play Now jakiś tam program o remontach i strasznie mnie drażnią reklamy alkoholu. Nic dziwnego, że nasze społeczeństwo jest tak rozpite skoro zewsząd atakuje nas alkohol. Strasznie mnie to drażni. Na szczęście w internecie ich nie widzę za bardzo, bo za każdym razem, gdy mi taka wyskakiwała to ją wyłączałam i od jakiegoś czasu jest spokojnie.

Jestem zmęczona i zestresowana. Idę sobie.

Do jutra.