Dziennik #196/2024 - i po meczu

Dobry wieczór.

Źle spałam. Źle i krótko. Obudziłam się wcześnie rano i pomimo tego, że bardzo starałam się pospać dłużej to nie udało mi się zasnąć. Za dużo stresów na głowie i przez to wszystko jest jak jest. Dalej nie mogę dojść do siebie po dramie z ZUSem, bo boję się co będzie i czuję, że przede mną bardzo ciężkie miesiące.

Poszłam z psem na spacer i czułam wielką irytację, że już od samego rana jest bardzo gorąco. Po kilku minutach pies już dyszał, ja byłam cała mokra dlatego nie spacerowaliśmy zbyt długo, bo to była po prostu męczarnia. Bardzo chciałabym, aby lato już się skończyło. Mam serdecznie dość.

Zadzwoniła do mnie przyjaciółka czy nie chcę z nią jechać nad jezioro. Grzecznie podziękowałam za propozycję, ale nieprzespana noc + skwar na otwartej przestrzeni to dla mnie za dużo. Wolałam zostać w domu i oglądać seriale. I tak w sumie spędziłam cały dzień, nie działo się nic szczególnego.

O 21 włączyłam mecz finałowy Euro i ku mojemu nieszczęściu po kilku minutach rozgrywki wylogowało mnie z konta na Play Now. Konto to jest zarejestrowane na mamę mojego kumpla i żeby się zalogować musi ona potwierdzić w smsie, że wyraża na to zgodę. Starsza pani chyba już spała, więc nie będzie mi dane obejrzeć mecz. Dlatego też o wyniku dowiem się rano, bo idę spać. Nie lubię czytać tekstowych relacji z meczów dlatego odpuszczam. Mam nadzieję, że Anglia przegra, bo totalnie nie zasługuje swoją grą w ogóle na obecność w finale, a co dopiero na tytuł.

Do jutra.