Jakub I Zdobywca, CC Krzyżowcy wyruszyli z Salou w pierwszą środę września. Flota, której admirałem był Ramon de Plegamans z Barcelony, składała się z dwudziestu pięciu dużych statków, osiemnastu "taridów" lub tartanów, dwunastu galer, a także 100 galeonów - w sumie 155 okrętów. Pochodziły one z Genui, Prowansji, Marsylii i Narbonne, i wiozły około 15000 wojów oraz 1500 koni. Król płynął statkiem z Montpellier, który znajdował się na tyłach. Kiedy przemierzyli około 20 mil, wiatr zmienił kierunku na południowo-zachodni, marynarze Jakuba doradzili mu, aby zawrócić - sugestię tę [król] stanowczo odrzucił. Płynęli całą noc bez zwijania żagla, pomimo iż morze wznosiło się tak wysoko, że większość dziobu królewskiej galery nakrywały fale, jednak w czwartek, tuż przed zachodem słońca, wiatr osłabł, i król, którego statek wyprzedził resztę, mógł już ujrzeć Majorkę oraz rozpoznać Palomerę oraz Sollar - mały cypel na północno-zachodnim wybrzeżu, około 120 mil od Salou. O północy część floty przyłączyła się do niego, a zerwał się wtedy wiatr, więc skierowali się ku Pollensie na północnym wybrzeżu, ale spotkał ich w tej drodze wiatr prowansalski, lub biały szkwał, więc ostatecznie schronili się w Palomerze - zatoce na południowym krańcu północno-zachodniego wybrzeża - do którego przybyli w piątek, 7 września. W sobotę w nocy, cała flota była już zakotwiczona w porcie.
Wydaje się, że chrześcijanie wybrali sprzyjający moment na atak, ponieważ właśnie wtedy, wyspiarze byli między sobą podzieleni. Almohadzki król, Abu Yahya, dowiedziawszy się o planowanym ataku, zgromadził znaczące siły, oraz wysłał do Afryki prośbę o posiłki. Nieszczęśliwie, jego plany były sabotowane przez spisek jego poddanych, pod przywództwem jego własnego wuja, Ibn Sheyri, i to właśnie w samym środku sporu między frakcjami, posłaniec wpadł do sali audiencyjnej, wykrzykując: "Chrześcijańska flota nadciąga! Naliczyłem siedemdziesiąt okrętów". W tych okolicznościach konspiratorzy zostali pośpiesznie ułaskawieni, a Abu Yahya wysłał na wybrzeże znaczne siły - w miejsce gdzie po wkroczeniu do Palomery i zatrzymaniu się na Dragonerze, wyspie leżącej naprzeciwko wejścia do zatoki, znajdowali się chrześcijanie. Maurowie jeszcze nie wyposażyli swojej floty, więc nie było obawy, że Dragonera stanie się drugą Sfakterią.
Chociaż krzyżowcy, w obliczu wroga, nie próbowali przybić do brzegów Majorki, nie byli też bezczynni, gdyż w międzyczasie Nuno Sanchez i Ramon Moncada zostali wysłani wzdłuż wybrzeża, by wyszukać dogodnego miejsca do lądowania. Znaleźli je w porcie Santa Ponza, jakieś dziesięć mil na południowy-wschód, i w takiej samej odległości od stolicy.
Wikipedia O północy, w niedzielę, król podniósł skrycie kotwicę i z dwunastoma galerami, z których każda ciągnęła transport, wyruszył wzdłuż wybrzeża. Ich przybycie nie umknęło uwadze Maurów, którzy od razu ruszyli w pościg, ale zostali daleko w tyle za [królewskimi] statkami, które jako pierwsze dotarły do Santa Ponza. Pierwszym, który wyszedł na brzeg był żołnierz o imieniu Bernaldo de Ruydemeya (nazwany później imieniem Argenton); wbił on flagę na wzgórzu w pobliżu portu. Wśród szlachty pierwszymi, którzy zeszli na ląd był Nuno, Ramon Moncada i Mistrz Świątyni. W momencie kiedy przybyli, na brzegu było już 700 piechurów i 150 koni, i wraz z nimi, Ramon Moncada poprowadził szarżę przeciwko Maurom, którzy zostali rozgromieni, tracąc 1500 ludzi. Tymczasem Jakub także wylądował na brzegu, i na czele około dwudziestu pięciu rycerzy, zaatakował 300 lub 400 Maurów, znajdujących się na wzgórzu nieopodal, zabijając około osiemdziesięciu; z czego młody król własnymi dłońmi zabił czterech lub pięciu. Po powrocie, Moncada zganił go za tą pochopną decyzję. Wtorek prawdopodobnie upłynął na przygotowaniach do spotkania z głównym siłami Maurów. O północy Jakub usłyszał od reszty floty, która dotarła do Przylądka Porrassa, zaledwie dwie godziny drogi od miasta, że w górach w okolicach Port Opi widziano króla Majorki, zbliżającego się w kierunku Santa Ponza. Bitwa ewidentnie była blisko. W środę – po mszy na której Guillen Moncada szlochając i ze łzami spływającymi po twarzy przyjął komunię świętą – piechota bez rozkazów opuściła obóz; podczas sporu między Moncadami a Nuno, z których każdy chciał, aby drugi rozpoczął atak, jako że każdy uważał, że tego dnia nie będzie bitwy. Jakub, usłyszawszy o tym, natychmiast za nimi wyruszył, aby ich powstrzymać; przekazał dowodzenie nad nimi Moncadom i hrabiemu Ampuri, a pozostałych powierzono Nuno.
Pomnik w miejscu śmierci braci Moncadów, Palma Nova, Majorka (Wikimedia, CC)Relacje z bitwy są ubogie i mylące. Walka szybko stała się zacięta; każda strona odpierała atak trzykrotnie. Obóz mauretański został zaatakowany od prawej strony przez hrabiego Ampurii i Templariuszy; wróg musiał wycofać się do jego centrum. Moncadowie zaatakowali od strony Santa Ponza, starając się usunąć Maurów ze wzgórza, ale Guillen Moncada, posuwając się zbyt daleko, został odcięty od swoich ludzi i zabity. Jego brat Ramon, podążając za mim podzielił jego los. Tymczasem zaniepokojony rumorem król, ruszył z kilkoma rycerzami w kierunku wzgórza, od czego z trudem powstrzymał go Nuno. W tym czasie wszelkie próby zdobycia szczytu były daremne; aż do czasu przybycia królewskiego sztandaru z królem i setką rycerzy, którzy wspólnie ruszyli w górę i zaatakowali. Maurowie zaczęli uciekać. Konie atakujących były zbyt wyczerpane, aby ich gonić, ale Jakub w swoim zapale zjechał ze wzgórza i był już w drodze do miasta, został wtedy wyprzedzony przez biskupa Barcelony, który przekazał mu wiadomość o stracie Moncadów – wieść ta wyzwoliła w nim potop łez. Tej nocy, chrześcijanie rozbili obóz w Sierra pod Port Opi – u podnóża miejsca którego toczyła się bitwa – skąd mogli ujrzeć bogatą i żyzną krainę z lasami pomarańczy i palm, winnicami i polami kukurydzy. Nic dziwnego, że król uznał to za najpiękniejsze miejsce, jakie kiedykolwiek widział. Po kolacji odszukano ciała Moncadów. Atakujący stracili około czternastu rycerzy – wśród nich Hugo Desfara i Hugo Mataplana – oraz kilku żołnierzy piechoty. Następnego dnia Jakub starannie wzmocnił obóz; namioty były tak blisko, a sznurki tak przeplecione, że przez osiem dni nikt nie mógł wjechać do obozu. Moncadów natomiast pochowano w czasie porannej jutrzni.
W międzyczasie do Port Opi przybyły pozostałe statki; zdobyto wtedy kilka fortów i nawiązano kontakt z oddziałem króla. W tym samym czasie, lub wkrótce potem, cała armia maszerowała już na miasto.
Książka Francisa Darwina Swifta napisana została w XIX wieku, w związku z czym, zawiera ona wiele archaicznych wyrażeń i nieużywanych obecnie konstrukcji językowych. W powyższym tłumaczeniu próbowałem zachować formę pośrednią pomiędzy oryginałem a uwspółcześnieniem tekstu.