"(...) the songs search for a spiritual pulse amid soulless modernity" tak debiutancki album Fever Ray opisywał brytyjski dziennikarz Graeme Thomson z "The Observer". Rzeczywiście, surowa i zimna jak wybrzeża Szwecji elektronika jest tu tylko narzędziem, by pociągnąć opowieść prymitywną i wręcz szamanistyczną.
Fever Ray to w istocie Karin Dreijer, czyli połowa klasycznego elektronicznego duetu The Knife, który współtworzyła z bratem. W 2009 ukazał się jej debiutancki album artystki, na którym miała pełniejszą kontrolę nad finalnym brzmieniem.
Fani oryginalnego duetu dostali w postaci Fever Ray te same jakości wokalne, które współdecydowały o sukcesie macierzystego projektu. Wielościeżkowe wokale, gdzie artystka miksuje bardzo niskie partie i nieomal falsetami, przy użyciu najróżniejszych efektów wpływających na wysokość dźwięku to creme de la creme tej płyty.
Równie intrygujące jest tutaj produkcja. Partie instrumentalne brzmią surowo i tajemniczo, są też bardzo oszczędne, zostawiając mnóstwo miejsca wielościeżkowym wokalom. Walcujące niekiedy basy poruszają się po intrygujących interwałach, a "niemelodyjne" partie prowadzące kojarzą się z czymś mrocznym i pierwotnym — ale również bliskim i prawdziwym.
To na pewno jedna z najlepszych płyt ostatnich 20 lat.
Swego czasu mocno męczyłem "If I Had A Heart". Wyśmienity kawałek.
Tak, w ogóle nie stracił z czasem.