Józef Chełmoński, Wielki Piątek, 1872
Już na samym początku wystawy obraz, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Nic dziwnego, bo dopiero w marcu 2011 wypłynął na aukcji we Francji i miesiąc później został sprzedany w warszawskim Rempexie. Był co prawda pokazywany na wystawach w Radziejowicach i w Pałacu Prezydenckim ale nie trafiłem tam w tym czasie. Obraz jest naprawdę niesamowity i nie daje o nim najmniejszego pojęcia reprodukcja w katalogu. Chełmoński w tym samym roku namalował jeszcze jeden z moich ulubionych jego obrazów Przed deszczem ze zbiorów MNW.
Ten obraz świadczy o tym, że ziarna symbolizmu istniały już tak wcześnie w malarstwie polskim. Chełmońskiego nie da się wytłumaczyć jedynie realizmem. Religijność jako temat była popularna w malarstwie europejskim tego czasu i przedstawienie ludzi idących do kościoła możnaby uznać za konwencjonalne, gdyby nie niezwykły nastrój jaki przenika ten obraz. Zmierzch w przedwiosenny dzień, kiedy nic jeszcze nie zapowiada przyjścia wiosny wydaje się przytłaczać ukazanych ludzi, którzy jednak mimo to niestrudzenie zmierzają w stronę migocącego na horyzoncie światła. Jak mówił Robert Rosenblum podczas wykładu na Zamku Królewskim wygłoszonego w 2000 roku zaczęto wówczas zdawać sobie sprawę z wagi religijności i obrzędów religijnych, które pozytywistyczny światopogląd kwestionował. Pojawiały się obrazy prerafaelitów jej poświęcone. Jednym z najsławniejszych był Anioł Pański Milleta, który trzydzieści lat po jego namalowaniu zainspirował Aleksandra Gierymskiego do podjęcia tego tematu.