Nie bój się (nie)przemyślanej zmiany [PL/EN]

[PL]
Dzisiaj będzie krótka refleksja bazująca na tym, co już doświadczyłem.

Wyobraź sobie, że masz na siebie pomysł. Jesteś młody. Zdajesz maturę. Idziesz w wymarzone miejsce realizacji swoich marzeń, pasji i zainteresowań, na studia, które cię rozwiną. Poznajesz wspaniałych ludzi, mimo tego, że samo środowisko jest na wskroś specyficzne. W jakimś sensie przypomina nawet wojsko. Plan dnia poukładany od pobudki, aż po sen. Myślisz sobie: "co może pójść nie tak w takich warunkach?".

Jak się okazuje idzie... źle. Spędzasz tam prawie 4 lata, ale jedna osoba odmienia całe Twoje życie... na lepsze(?)/gorsze(?) - NIE! Na inne. Po prostu na inne. Zostajesz zmuszony, pośrednio przez tę osobę, do opuszczenia tego miejsca - nie ma innej możliwości. Miejsca, które wydawało ci się jedynym, w którym się odnajdziesz. Jedynym, które sprawi, że przeżyjesz życie szczęśliwie. Otóż nie!!!

To nie jest tak, że masz tylko jedno swoje miejsce na ziemi. Inny człowiek, mimo, że nachalnie, w sposób gwałtowny i bardzo bolesny może przeobrazić twoje życie w totalnie inną rzeczywistość, które z początku nie chcesz. Tak było w moim wypadku. Tak jest w wypadku niejednego człowieka. Robimy coś, oddajemy się temu bardziej lub mniej, lubimy to, czujemy się bezpiecznie, nie chcemy tego zmieniać. Nagle PRAH i wszystko leży w kawałkach. Trzeba złożyć te puzzle na nowo. Inaczej... Tylko jak?

Punkt 1. Konsekwencje.
Nie wolno wypierać tych wydarzeń tylko ponieść ich skutki. Nawet jeżeli nie jestem za nie w 100% odpowiedzialny. To kształtuje dojrzałość - ponieść (czasem nawet nie swoje) skutki działań.

Punkt 2. Drugi człowiek.
W takich próbach przewrotów życiowych zobaczysz kto jest twoim przyjacielem, na kogo (nie)możesz liczyć, kto tak naprawdę jest ci bliski.

Punkt 3. Nowość.
Nowe nie znaczy od razu złe. W końcu zobaczysz nowe środowiska, nowych ludzi, nowy sposób myślenia. Wszystko nowe i przez to aż przytłaczające, ale piękne. Niekoniecznie złe i destrukcyjne, lecz piękne i dobre.

Punkt 4. Szczęście.
Nie ma jednej drogi do szczęścia, do rozeznania drogi życiowej. To, że jedna się posypała, nawet niekoniecznie przez nas samych, nie oznacza, że jesteśmy straceni. Wręcz przeciwnie. Może za rogiem czai się coś 1000 razy bardziej pięknego, dobrego, szczęśliwego, aniżeli to co mieliśmy?

Ergo: dużo tu można jeszcze powiedzieć, wymyśleć i przemyśleć (co zostawiam na później). Jednak najważniejsza lekcja z tej krótkiej historii to nie bój się zmiany drogi swojego życia. Wtedy, kiedy ktoś niejako za ciebie zmienia tę drogę również się nie bój. Pewne rzeczy nie wydarzają się bez powodu, przypadkiem. Coś mają na celu. Co? Już sam osobiście rozeznaj, zobacz. Te punkty wyżej to poszlaki, moje poszlaki, które już dostrzegłem. 😇

W końcu...

Lepszy moment prawdy, niż całe życie w kłamstwie.
~ F. Blachnicki

A więcej już wkrótce...

[EN]

Today, I offer a brief reflection based on my experiences.

Imagine having a vision for yourself. You're young. You pass your final exams and head to your dream place to pursue your dreams, passions, and interests, embarking on studies that will foster your growth. You meet wonderful people, even though the environment itself is quite unique, somewhat reminiscent of the military. Your daily schedule is organized from the moment you wake up until you go to sleep. You think, "What could possibly go wrong under such conditions?"

As it turns out, things can go... badly. You spend nearly 4 years there, but one person changes your entire life... for the better? For worse? No! Just differently. Simply differently. You're forced, indirectly by this person, to leave that place - there's no other option. The place you thought was the only one where you could find yourself. The only place that would make your life happy. But no!!!

It's not true that you have only one place on Earth for you. Another person, albeit intrusively, in a violent and very painful way, can transform your life into an entirely different reality that you initially resist. That's what happened to me. That's what happens to many people. We do something, we commit to it more or less, we like it, we feel safe, we don't want to change. Then suddenly, BAM, and everything is shattered. You need to piece the puzzle back together. But differently... How?

Point 1. Consequences.

You must not deny these events but bear their consequences. Even if I'm not 100% responsible for them. It shapes maturity - to bear the consequences of actions, sometimes even those of others.

Point 2. The Other Person.

In such life-altering trials, you'll see who your friends are, who you can (not) count on, who truly is close to you.

Point 3. Novelty.

New doesn't necessarily mean bad. Eventually, you'll see new environments, new people, new ways of thinking. Everything new and thus overwhelming, but beautiful. Not necessarily bad and destructive, but beautiful and good.

Point 4. Happiness.

There's not just one path to happiness, to finding your way in life. Just because one path crumbled, not necessarily by our own doing, doesn't mean we're lost. On the contrary, maybe something a thousand times more beautiful, good, and happy is lurking around the corner than what we had?

In short: there's a lot more that can be said, invented, and pondered (which I'll save for later). However, the most important lesson from this short story is not to be afraid of changing the direction of your life. And when someone else seemingly changes it for you, don't be afraid then, either. Certain things don't happen without reason, by chance. They aim at something. What? That's for you to figure out, to see. These points above are clues, my clues, that I've already noticed. 😇

In the end...

Better a moment of truth, than a lifetime of lies.
~ F. Blachnicki

And more to come soon...