Żaden dzień się nie powtórzy... | No day will be repeated... [PL/EN]

in #polishlast month

[PL]

Na potrzeby przedstawienia tej refleksji załóżmy następującą sytuację, jako pewien punkt wyjścia do dalszego namysłu:

Jesteś szczęśliwym mężem/żoną lub masz partnera życiowego. Masz swoją rodzinę i bliskich o których mniej lub bardziej musisz się troszczyć. Przy okazji pracujesz w szanowanym, ale zarazem bardzo odpowiedzialnym zawodzie czy stanowisku. W międzyczasie np. Twoi rodzice są mocno schorowani i musisz się na miarę możliwości nimi zajmować. Ogółem: wyobraź sobie taką sytuację, gdzie jesteś niezwykle mocno zestresowany z różnych stron i żyjesz w nieustannym napięciu.

image.png
Zdjęcie: ChatGPT 4.0

Nie masz możliwości pozbycia się tego stresu w bliższej przyszłości (o ile w ogóle kiedykolwiek), ale jakoś swoje życie musisz prowadzić dalej, do przodu. Jakie masz opcje?

  1. Bunt
    Możesz nie zgadzać się na zaistniały stan. Wykazywać swoje niezadowolenie. Próbować nawet za wszelką cenę go reformować. Przy tym możesz też zazdrościć innym, że tak nie mają, że ciągle jesteś pod takim obciążeniem stresowym. Będzie to forma upustu tego napięcia, które rodzą te wszystkie sytuacje. Jednakże ostatecznie ona przeciwstawia się nam samym.

  2. Zmiana
    Druga opcja to analiza sytuacji i znalezienie odpowiednich dróg zmiany zaistniałego, zbudowanego napięcia. Tych sposób zmiany jest wiele. Wśród nich zmiana własnego, indywidualnego podejścia co towarzyszy człowiekowi. Inna rzecz to odpuszczenie niektórych rzeczy i nie zwracanie na nich większej uwagi. Również sposobem jest uderzenie w te sytuacje i próba ich zmiany. Jednakże spokojna, bez niepotrzebnych nerwów, żeby nie generować kolejnego, niepotrzebnego już napięcia.

  3. Akceptacja
    Kolejna możliwość to akceptacja zaistniałego stanu rzeczy. Po prostu przyjmujesz to co się dzieje i mówisz sobie: "życie płyń sobie dalej, a ja się dostosuję". Taka cicha afirmacja życia - przyjmujesz co dają i nie narzekasz na to, czego nie masz. W tym wypadku masz masę stresu (i paradoksalnie na swój sposób się nim cieszysz) i nie masz spokoju (i również cieszysz się, że nie masz spokoju). To trochę stoickie podejście - skądinąd moim zdaniem najzdrowsze.

  4. Wsparcie
    Ostatnia opcja jaka przychodzi mi jeszcze na myśl, to szukanie pomocy. W sytuacji, gdzie naprawdę człowiek jest przeładowany tym wszystkim, bardzo ważne będzie wsparcie bliskich (albo dalekich). To wsparcie pomoże ułożyć te wszystkie wyzwania i jakoś się zorganizować, żeby jednak żyć dalej w rozsądny sposób na tym łez padole. To wsparcie zdecydowanie pomoże człowiekowi przeżywać to napięcie, które mu towarzyszy. Inna sprawa, że czasami to wsparcie jest czymś doraźnym, a ostatecznie i tak sami musimy stawić czoła temu co gra w naszej głowie - tego nikt za nas nie przeżyje.

Możliwe, że tych dróg jest jeszcze więcej. Zdaję sobie również sprawę z tego, że powyżej zarysowane opcje są jednak jakoś ze sobą powiązane i niektóre nawet z siebie wynikają lub uzupełniają. Jednakże powyższe uwypuklenie tych dróg ma za zadanie pokazać, że w każdej sytuacji da się "na chłodno" przeanalizować dany stan rzeczy, żeby podjąć konkretne kroki działania na dalsze etapy. Nieraz przecież słyszymy od kogoś, że to trzeba tak "na spokojnie" i rzeczywiście coś w tym jest. To trzeba właśnie podejść w ten sposób. Przy tym też trzeba pamiętać, że "żaden dzień się nie powtórzy" i nie ma co nadto zagłębiać się w niepotrzebne perypetie myślowe i analityczne tego co człowieka spotyka. W takim wypadku nie warto zajmować sobie głowy jakimś buntem czy nawet nie podejmować próby zmiany tej (ciężkiej) sytuacji, tylko przyjąć ją taką, jaka jest i czerpać z niej w pełni (na tyle, na ile się da). Nie ma co się jątrzyć i wierzgać jak dopada nas ciężar egzystencji.

Tak jak już wspomniałem, ta propozycja jest na wskroś stoickim podejściem do życia, ale ma w sobie coś urzekającego, a zarazem uwalniającego. Cicha afirmacja życia przez akceptację stanu rzeczy. To naprawdę wyzwalające, kiedy możesz sobie powiedzieć "jest jak jest, ale jest super, bo akurat tak jest". Może to trywialne. Może nawet budzić jakiś bunt (z początku), ale po wgłębieniu się, to może mieć jednak sens.

Teraz pojawia się problem: a co kiedy ma miejsce jawna krzywda, zło czy cierpienie - czy też mam biernie akceptować dany stan rzeczy? W mojej opinii tutaj jest granica bycia stoikiem. Nie sposób ująć wszystkich aspektów i wątków, które się rodzą w jednym poście, ale kwestię zła pozostawię na boku (przynajmniej na razie).

Konkludując, wydaje mi się, że tak najzwyczajniej w świecie trzeba akceptować, przyjmować to czego zmienić się nie da, a zarazem zmieniać wszystko to, co jest możliwe do zmiany. Jednak nie udzielę odpowiedzi na pytanie co można, a czego nie można zmieniać? To pozostawiam do rozważenia Tobie, drogi Czytelniku.

Do zobaczenia wkrótce... 😉


[EN]

For the purpose of presenting this reflection, let's assume the following situation as a certain starting point for further reflection:

You are a happy husband/wife or have a life partner. You have your family and loved ones for whom you more or less have to take care of. By the way, you work in a respected but at the same time very responsible profession or position. Meanwhile, for example, your parents are severely ill and you have to take care of them to the best of your ability. Overall: imagine a situation like this, where you are extremely stressed from all sides and live in constant tension.

image.png
Picture: ChatGPT 4.0

You have no way of getting rid of this stress in the near future (if ever), but somehow your life must go on, moving forward. What options do you have?

  1. Rebellion
    You can disagree with the existing condition. Display your dissatisfaction. Even try to reform it at all costs. At the same time, you may also envy others that they don't have it this way, that you are constantly under such a stress load. This will be a form of venting this tension that all these situations give rise to. However, in the end, she opposes ourselves.

  2. Change
    The second option is to analyze the situation and find appropriate ways to change the existing, built-up tension. These ways of change are many. Among them, changing one's own individual approach what accompanies a person. Another is to let go of some things and not pay much attention to them. Also a way is to hit these situations and try to change them. However, calmly, without unnecessary nerves, so as not to generate another already unnecessary tension.

  3. Acceptance
    Another option is to accept the status quo. You simply accept what is happening and say to yourself, "life flows on, and I will adjust." Such a quiet affirmation of life - you accept what they give and don't complain about what you don't have. In this case, you have a lot of stress (and paradoxically, in your own way, you enjoy it) and you have no peace of mind (and you also enjoy not having peace of mind). It's a bit of a stoic approach - otherwise, in my opinion, the healthiest one.

  4. Support
    The last option that still comes to mind is to seek help. In a situation where one is really overloaded with it all, support from loved ones (or distant ones) will be very important. This support will help to arrange all these challenges and somehow organize oneself, so that one can nevertheless continue to live in a reasonable way on this merry-go-round. This support will definitely help a person to live through this tension that accompanies him. Another thing is that sometimes this support is something ad hoc, and in the end we have to face what's playing in our heads ourselves anyway - no one can survive this for us.

It is possible that there are even more of these ways. I also realize that the options outlined above, however, are somehow interrelated and some even derive from or complement each other. However, the above highlighting of these paths is intended to show that in any situation it is possible to "coldly" analyze a given state of affairs in order to take concrete action steps for further steps. After all, sometimes we hear from someone that it is necessary to do so "coolly" and indeed there is something in it. It is necessary to approach it this way. At the same time, it is also important to remember that "no day will ever repeat itself," and there is no need to go into unnecessary perplexities of thought and analysis of what a person is facing. In such a case, it is not worth occupying one's head with some rebellion or even trying to change this (difficult) situation, but to accept it as it is and enjoy it to the fullest (as much as one can). There is no need to stutter and willow as the burden of existence gets to us.

As I mentioned, this proposal is a thoroughly stoic approach to life, but it has something captivating and freeing about it. A quiet affirmation of life through acceptance of the status quo. It's really liberating when you can say to yourself "it is as it is, but it's great because it just happens to be so." It may be trivial. It may even arouse some rebellion (at first), but after digging deeper, it can make sense after all.

Now the problem arises: what about when overt harm, evil or suffering takes place - or should I passively accept a given state of affairs? In my opinion, here is the limit of being a stoic. It is impossible to put all the aspects and threads that arise in one post, but I will leave the issue of evil aside (at least for now).

In conclusion, it seems to me that this is the simplest way to accept, to accept what cannot be changed, and at the same time to change everything that is possible to change. However, I will not give an answer to the question of what can and cannot be changed? This I leave for you, dear Reader, to consider.

See you soon.... 😉

Sort:  

Congratulations @przemyslnik! You have completed the following achievement on the Hive blockchain And have been rewarded with New badge(s)

You received more than 200 upvotes.
Your next target is to reach 300 upvotes.

You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Check out our last posts:

Our Hive Power Delegations to the April PUM Winners
Feedback from the May Hive Power Up Day
Hive Power Up Month Challenge - April 2024 Winners List

Ciekawe przemyślenia, dzięki za posta.
W stoicyzmie nie do końca chodzi o “bierne akceptowanie stanu życia”, a bardziej o świadomość, że nasze subiektywne odczucia nie mają większego wpływu na rzeczywistość. Marek Aureliusz pisał “Usuń wyobrażenie, a usunie się i poczucie krzywdy, usuń poczucie krzywdy, a usunie się i krzywda”. Czyli innymi słowy, skup się na działaniu, a nie na zamartwianiu się. Nawet gdy dzieje się krzywda, zło, czy cierpienie, możemy być tego w pełni świadomi, i odnaleźć rozwiązanie, jednocześnie odkładając nadmiar emocji na bok.

Celne doprecyzowanie - dziękuję! Rzeczywiście nie chodzi o tę bierność, ale właśnie pewien zdroworozsądkowy dystans emocjonalny.