Dziś była moja druga próba zrobienia tych śliczności (wcześniej chyba trafiłam na jakiś lipny przepis) no i zaczęłam z podejściem, że może nie wyjść. No, ale jak widzicie - jeśli coś jest dla was ważne, warto spróbować - nawet, jeśli wymaga aż 2 prób ( zachęcam do przeczytania tego zdania z intonacją typowego coacha).
Zaaaatem....
Składniki:
- 2 jajka
- 2 łyżki cukru
- łyżeczka miodu
-------
- ok. 3/4 szklanki mąki
- płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- 3 łyżki mleka
Sposób przygotowania:
Składniki powyżej ułożone są według kolejności dodawania, w miejscu gdzie jest podzielone mieszamy (aaa widzicie jak sprytnie skonstruowane). Zatem dajemy te jajka, cukier i miód do miseczki, następnie mieszamy
Możliwie ważna uwaga - nie mikserem tylko trzepaczką
No i jak już mamy fajnie wymieszane, to dajemy mąkę oraz proszek do pieczenia na sitko i przesiewamy do naszej masy. Dodajemy mleko i znowu mieszu mieszu ( tym razem już trochę dłużej, jeśli macie problemy z motywacją patrzcie na tekst na górze)
Nooo to połowa za nami. Jeszcze tylko 5 minut, wytrzymaj! (głos Ewy Chodakowskiej)
Nagrzewamy patelnię, bierzemy odpowiednio małą ilość ciasta, no i rozlewamy.
Kolejna ważna uwaga - nie wspomniałam o żadnym oleju ani nic bo na suchej patelni
(tak wspominam bo ja nawet nie widząc niczego o tym w przepisie to bym intuicyjnie dała).
Smażymy sobie na małym ogniu, i przewracamy na drugą stronę jak już na całej powierzchni naszego naleśniczka będą takie bąbelki.
Odwrócony prezentuje się tak:
No i tak sobie robimy aż nam się ciasto nie skończy. Ale powiem wam że jestem niepocieszona w tej kwestii, bo tej pani co pokazywała jak to się robi to jakoś tak wincyj wyszło. Nie wiem czy mnie sprankowała i pokazała wynik z podwójnej dawki czy robiła takie malutkie .-.
No ubogo tak no.
Mi wyszły takie na wielkość i były 2 porcje (czyli 4 naleśniczki), ale to takie trochu zapychające jest to tak szczerze róbcie tyle dla ilu osób potrzebujecie (w sensie po 1 bo nie wiem czy ta konstrukcja jest czytelna .-.) Na śniadanie chyba też średnio, ale to też zależy z czym - jak z jakąś nutellą to tak na po śniadanku, bo by zamuliło lekko raczej. Jak masło orzechowe albo pasta z czerwonej fasoli ( tak podają w Japonii) no to już bardziej ( no i wtedy to już bym polecała wincyj niż po jednym)
Aaale kontynuujmy:
Potem gdy wszystko mamy już ładnie usmażone to bierzemy jednego naleśniczka, smaru smaru wybranym produktem i nakładamy na niego drugiego, po tym dociskając do siebie ich brzegi.
Tak się prezentuje od boku to cudo:
OCENA:
No takie całkiem fajne do zjedzenia. Dużym plusem są walory estetyczne, bo to jednak dość ładne naleśniczki.
Są dobre, ale ciężko mi oceniać za pomocą liczb, bo naleśniki ogólnie każdego rodzaju są takie, że niby dobre, ale tak nie jakoś wybitnie. I nie wiem czy mam oceniać jako naleśniki czy jako ogólnie jedzenie, ale pozwolę sobie na taką ocenę między 6 a 7/10. Ogólnie to polecam żeby sobie zrobić tak jak was najdzie na coś ładnego-słodkiego i szybkiego.
Pozdrawiam!
Takie małe pankejki :D
Jak Ty ładnie wymawiasz パンケーキ :-)
Wyglada smacznie :) na pierwszym zdj myslalem ze to hamburger ;p
Noo trochę tak wygląda 😂
Twój post został podbity głosem @sp-group-up oraz głosami osób podpiętych pod nasz "TRIAL" o łącznej mocy ~0.20$. Lista osób z naszego triala oraz wszystkie podbite przez nas posty są publikowane we wtorkowych raportach z działalności grupy. Zasady otrzymywania głosu z triala @sp-group-up znajdują się tutaj, w zakładce PROJEKTY
@wadera