Fala protestów w Iraku!

in #polish6 years ago (edited)

Przez południe Iraku przelewa się obecnie fala protestów. Manifestanci oskarżają rządzących o korupcję, wznoszą anty-irańskie okrzyki i atakują rafinerie ropy naftowej. W wyniku starć z policją i wojskiem zginęło już ponad 16 osób, a ok. 500 zostało aresztowanych. Tymczasem, 2 miesiące po wyborach, Irak nadal nie ma nowego rządu. Mało tego, iracki parlament rozwiązał się 30 czerwca a komisja wyborcza zarządziła ponowne liczenie głosów. O co chodzi protestującym? Czy Irak jest w stanie przezwyciężyć kryzys? O tym wszystkim w dzisiejszym „wieczornym” wydaniu „Pulsu Lewantu”.

-----------------------------------------------

Gdzie jest prąd?

Obecnie temperatura w Iraku dochodzi do blisko 50 stopni Celsjusza – nawet dla Arabów jest to zbyt gorąco. Wyższe temperatury oznaczają większe zapotrzebowanie na energię elektryczną, która w Iraku uważana jest za „towar deficytowy”.

Aby zaspokoić krajowe zapotrzebowanie na energię Irak musiałby produkować ok. 23,000 MW prądu na godzinę. Obecnie jednak jest w stanie wyprodukować tylko ok. 15,700 MW. W związku z tym Irak pozostaje uzależniony od importu energii – w głównej mierze od Iranu. Duży wpływ na irackie problemy z energią ma system dystrybucji. Według irackiego ministerstwa energetyki aż 65% krajowej produkcji jest zużywane przez osoby nielegalnie przyłączone do sieci. Ponadto sytuację pogarsza przestarzała infrastruktura energetyczna. W Iraku zawodzi także pobór opłat – w 2015 roku ministerstwo szacowało, że udaje mu się pobrać tylko 12% należności. Problem dostaw energii staje się jeszcze poważniejszy latem – wtedy zapotrzebowanie na energię jeszcze rośnie.

Jak już wspomniano, to Iran jest głównym dostawcą energii elektrycznej do Iraku. Na początku lipca Iran przestał wysyłać energię do Iraku. W kilka dni później, 9 lipca, mieszkańcy miasta Basra (południowy Irak) wyszli na ulice, aby zamanifestować swoje niezadowolenie. Jedynym postulatem protestujących w Basrze nie jest energia elektryczna, ale z pewnością braki w dostawach prądu były iskrą, która doprowadziła do wybuchu protestów w Basrze.

9 lipca, w dniu rozpoczęcia protestów, premier Abadi stwierdził, że problemy z dostawami energii są spowodowane wysokimi temperaturami, które wywołały większe zapotrzebowanie na energię także po irańskiej stronie granicy. Jednocześnie premier stwierdził, że Irańczycy pracują nad rozwiązaniem problemu i w ciągu kilku dni import energii zostanie wznowiony. Jednak dzień wcześniej, 8 lipca, rzecznik irackiego ministerstwa energetyki stwierdził, że problemy z dostawami wynikają z zaległości Bagdadu w płatnościach. Według danych, do których dotarł Al-Monitor, Irak jest winien Iranowi ponad 1 miliard dolarów z tytułu dostaw energii elektrycznej.

Czy to oznacza, że Premier albo Ministerstwo kłamią? Nie, ich wersje się wzajemnie nie wykluczają. W przeszłości wielokrotnie dochodziło do sytuacji, gdy Irańczycy wstrzymywali dostawy energii do Iraku, żądając chociaż częściowej zapłaty zaległości. Jednocześnie Abadi ma rację, że kryzys – przynajmniej po części – jest wywołany wysokimi temperaturami, które obecnie dochodzą na południu Iraku do 50 stopni Celsjusza. Trzeba jednak zwrócić uwagę na kilka innych problemów, o których nie wspomniał ani Premier, ani Ministerstwo.

Wysokie temperatury odbiły się także na irańskim zapotrzebowaniu na energię. W niektórych miejscowościach Iranu zaczęło dochodzić do przerw w dostawie prądu. Rząd w Teheranie obawia się, że kryzys energetyczny może doprowadzić do protestów – irańskie społeczeństwo i tak jest już mocno niezadowolone z rządzących. Od momentu wycofania się Trumpa z umowy nuklearnej irański rial spada mocno w dół a ceny żywności szybują w górę. Dlatego też Irańczycy skupiają się na swoich własnych problemach. Dostawy energii do Iraku zostaną wznowione dopiero wtedy, gdy Teheran poradzi sobie z własnym kryzysem energetycznym. Na marginesie warto zauważyć, że irańskie problemy nie wynikają ze zbyt małej produkcji, lecz z przestarzałej infrastruktury, która nie jest w stanie uciągnąć tak dużej produkcji.

Okres oczekiwania przez Irakijczyków na prąd z Iranu może się jeszcze wydłużyć. Jak donoszą nieoficjalne źródła, obecnie prowadzone są dyskusje w jaki sposób płacić Iranowi za energię, aby ominąć amerykańskie sankcje wymierzone w Teheran.

Elektrownia w Bayji, prowincja Salah Ad Din - źródło: USACE, commons.wikimedia.org

-----------------------------------------------

Bezrobocie

Kolejnym problemem, który jest podnoszony przez protestujących jest bezrobocie. Według oficjalnych danych ok. 10,8% Irakijczyków nie ma pracy. Ten odsetek jest jeszcze większy wśród osób poniżej 24 roku życia (stanowią one blisko 60% populacji Iraku) – w tej grupie pracy nie ma aż ok. 22%. Jednocześnie ok. 25% mieszkańców kraju żyje poniżej minimum egzystencji (w niektórych prowincjach jest to nawet 45%).

Szczególne napięcia powoduje eksport ropy naftowej. Irakijczycy uważają, że rządzący zagrabiają dla siebie wszystkie dochody pochodzące z handlu ropą. Aż ok. 89% PKB Iraku pochodzi z eksportu ropy naftowej. Jednocześnie w przemyśle naftowym zatrudniony jest tylko ok. 1% mieszkańców Iraku – z czego bardzo dużo osób to zagraniczni eksperci. Tymczasem „szarzy” obywatele nie mają żadnych korzyści z eksportu ropy – w przeciwieństwo np. do krajów Zatoki Perskiej, gdzie część dochodów z ropy jest redystrybuowana wśród obywateli.

Szczególnie mocno widać ten kontrast – między biedotą lokalnej ludności a ogromnym eksportem ropy naftowej – w Basrze. To właśnie w regionie Basry wydobywane jest ok. 3,5 miliona baryłek ropy dziennie. Jednocześnie jednak Basra – dawniej nazywana „Wenecją Bliskiego Wschodu” jest jednym z najbiedniejszych miast w Iraku. Prąd, bieżąca woda to towary luksusowe dla mieszkańców miasta. Podstawowe potrzeby Basry są lekceważone przez rządzących od lat.

Nic też dziwnego, że już od początków protestów, Irakijczycy organizują manifestacje przed polami naftowymi. Rządzący obawiają się, że dalsza eskalacja protestów może doprowadzić do przerw w wydobyciu ropy. Aby temu zapobiec na południe kraju wysłano armię, która ma zająć się ochroną pól naftowych. Póki co protestującym nie udało się opanować żadnego z pól naftowych, lecz zagraniczne firmy wolą chuchać na zimne i – według nieoficjalnych źródeł – miały ewakuować część swoich pracowników z terenów gdzie protesty są największe.

Premier Haider al-Abadi, źródło: foreignoffice, flickr.com

-----------------------------------------------

Problemy w rolnictwie

Warto także wspomnieć o bolączkach irackich rolników. Na początku lipca Ministerstwo Zasobów Wodnych zakazało rolnikom sadzenia nowych roślin. Jest to spowodowane rekordowo niskim poziomem wód Tygrysu w tym roku. Sytuacje pogarsza jeszcze fakt, że iracki system melioracyjny jest bardzo niewydajny, co powoduje że duża część wody jest marnowana. Ministerialny zakaz odbił się dużym echem w irackim społeczeństwie. Sam ajatollah Sistani interweniował w tej sprawie w Bagdadzie. Dopiero w wyniku nacisków ministerstwo zdecydowało złagodzić zakaz co do uprawy ryżu – pozwolono na jego uprawę na ok. 1.236 akrów. To jednak tylko ok. 3% powierzchni uprawnej ryżu z zeszłego roku.

W relacjach jakie docierają z południa Iraku nie ma mowy o protestujących rolnikach, ale bardzo możliwe, że już uczestniczą oni w protestach lub właśnie planują przyłączenie się do nich. Biorąc pod uwagę, że aż ok. 1/5 Irakijczyków utrzymuje się z rolnictwa, to farmerzy mogą powiększyć szeregi manifestantów o tysiące osób niezadowolonych z polityki Bagdadu.

Susza - źródło: Hydrosami, commons.wikimedia.org

-----------------------------------------------

Wsparcie z Nadżafu

13 lipca protestujący zyskali potężnego sojusznika. Tego dnia szejk Abdel Mehdi al-Karbalai, odprawiał piątkowe modły w Karbali. Szejk wyraził swoją solidarność z protestującymi i stwierdził: „to niesprawiedliwe i nieakceptowalne, że ta wspaniała prowincja (Basra) jest najbardziej ubogą w całym Iraku”. Al-Karbalai to prawa ręka ajatollaha Sistaniego – duchowego przywódcy szyickich Irakijczyków. To właśnie Al-Karbalai, gdy wojska IS zbliżały się do Bagdadu, odczytał fatwę Sistatniego, w której ajatollah wzywał Irakijczyków do zakończenia sporów i stawienia islamistom zjednoczonego oporu.

Po piątkowym ogłoszeniu Al-Karbalaiego protesty nabrały na sile i zaczęły rozszerzać się na kolejne miasta. Jeszcze tego samego dnia protestujący zablokowali wjazd do portu Umm Qasr, z którego eksportowana jest iracka ropa naftowa. Rozpoczęły się także ataki na budynki rządowe. Protestujący wdarli się do lotniska w Nadżaf i otoczyli dom gubernatora w Nasiriyah. Zablokowano także przejście graniczne z Iranem w Shalamjah.

Ajatollah Ali Sistani - źródło: IsaKazimi, commons.wikimedia.org

-----------------------------------------------

„Wyjdź do nas, Ty tchórzu”.

Sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli. Pod wieczór, 13 lipca, do Basry – prosto ze spotkania w Brukseli – przyleciał premier Abadi. Gdy jego samolot lądował na lotnisku, do miasta weszły siły antyterrorystyczne, które miały zabezpieczyć budynki rządowe i pola naftowe. Abadi liczył, że jego wizyta i ściągnięcie dużej liczby wojska doprowadzi do załagodzenia sytuacji – tak się jednak nie stało. Na wieść o przybyciu Abadiego protesty wezbrały tylko na sile. Protestujący zebrali się pod hotelem, w którym się zatrzymał i zaczęli wykrzykiwać „Wyjdź do nas, Ty tchórzu”.

Jednak Abadi nie wyszedł do tłumu. Premier spotkał się wyłącznie z przywódcami lokalnych plemion, którzy stali się liderami protestujących – spotkanie odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Abadi obiecał przeznaczyć 2 miliardy dolarów na rozbudowę wodociągów w Basrze oraz zwiększyć dostawy energii do miasta. Jednocześnie obiecano stworzenie 10 000 miejsc pracy dla mieszkańców Basry. Obietnice te nie maja jednak żadnego pokrycia. Obecnie w Iraku nie działa żaden ośrodek władzy politycznej, który byłaby w stanie je spełnić.

Sala obrad irackiego parlamentu

-----------------------------------------------

„Bezkrólewie”

12 maja w Iraku miały miejsce wybory parlamentarne. W ich toku stwierdzono ponad 1000 naruszeń prawa wyborczego. W efekcie 6 czerwca Parlament zdecydował o ponownym, ręcznym przeliczeniu głosów. W kilka dni później zaczęło dochodzić do ataków na magazyny, w których składowane są karty wyborcze. Tymczasem 30 czerwca skończyła się kadencja dotychczasowego parlamentu. Co prawda parlament chciał wydłużyć swoją kadencję, lecz iracki Sąd Najwyższy stwierdził, że taka decyzja byłaby niezgodna z obowiązującą konstytucją.

Ręczne przeliczanie głosów rozpoczęło się 3 lipca i nadal nie wiadomo kiedy się zakończy – być może w połowie sierpnia. Tym samym jedynym ośrodkiem władzy politycznej w Iraku jest obecnie rząd, z Abadim na czele. Aby przeznaczyć jakiekolwiek kwoty na ulżenie ludności Basry należy wpierw zmienić ustawę budżetową, a to może zrobić tylko parlament. W tej sytuacji wszystkie obietnice Abadiego z Basry są bezwartościowe. Mieszkańcy Basry są tego świadomi i dlatego nie zaprzestali protestować.

14 lipca protesty rozpoczęły się w stolicy – Bagdadzie. Rząd obawiał się zamieszek i odciął stolicę od internetu. Jednak wkrótce okazało się, że obawy te były nieuzasadnione. Protesty w Bagdadzie są dużo mniejsze niż te w Basrze - głównie dlatego, że nie poparł ich Muktada as-Sadr.

Muktada as-Sadr to syn ajatollaha Muhammada Sadika as-Sadra. Po inwazji USA na Irak, Sadr powołał tzw. armię Mahdiego, która prowadziła wojnę partyzancką z wojskami koalicji – to właśnie ludzie Sadra atakowali polski garnizon w Karbali w 2004 roku. Obecnie Sadr porzucił ideę walki zbrojnej i skupił się na walce politycznej. Ruch Sadrystowski wykorzystuje hasła nacjonalistyczne i odrzuca podziały religijne (np. na szyitów i sunnitów). Sadr głosi także potrzebę ukrócenia wpływów amerykańskich i irańskich w Iraku. Sadryści są popularni zwłaszcza wśród biedoty. Na Sadra patrzy przychylnie sam ajatollah Sistatni, który poparł Sadrystów w tegorocznych wyborach.

Wpływy Sadra są tak duże, że można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby Sadr chciał to mógłby wykorzystać obecne protesty, obalić Abadiego i przejąć władzę. Jednak potencjalnie mogłoby to doprowadzić do wojny domowej. Sadr jest świadomy, że protesty mogą doprowadzić tylko do dalszego pogorszenia się sytuacji w kraju i dlatego, póki co, stara się trzymać na uboczu.

Sadr ani nie wezwał swoich stronników do udziału w protestach, ani nie potępił protestujących. Póki co ograniczył się on do wygłoszenia krótkiego komunikatu, w którym stwierdził, że dopóki żądania mieszkańców Basry nie zostaną spełnione, dopóty nie może być mowy o stworzeniu nowego rządu.

Muktada as-Sadr (po lewej) i Ali Taliqani - źródło: مالهوترا, commons.wikimedia.org

-----------------------------------------------

Barwy walki

Warto zwrócić uwagę, że protesty w Basrze są dobrze zorganizowane. Na czele protestujących stoją liderzy lokalnych plemion. Obecnie protesty rozlewają się na kolejne miejscowości południowego Iraku. Co ciekawe protesty maja silne zabarwienie antyirańskie. W kilku miastach doszło nawet do spalenia portretów ajatollaha Chameneiego i wznoszenia okrzyków typu „precz z Iranem”.

W niektórych miejscowościach doszło także do protestów przed bazami szyickich milicji, które – mimo oficjalnego rozwiązania PMU – nadal utrzymują bliskie kontakty z Iranem. Niechęć do wpływów irańskich jest na tyle duża, że spalono biura niektórych milicji np. Kata’ibu Hezbollah i Asaib Ahl al-Haq. Odpowiedź bojowników była bardzo ostra. Przedstawiciel Asaib Ahl al-Haq, niczym iracki Cyrankiewicz, powiedział, że jeśli ktoś podniesie rękę na budynek należący do jego milicji, to może być pewien, że milicjanci mu tę rękę odrobią („any hand that approaches our offices and the headquarters of Asaib Ahl al-Haq will be cut off”).

Członkowie pro-irańskich milicji - źródło: Mahmoud Hosseini, asnim News Agency

-----------------------------------------------

Depesza z Rijadu

Według nieoficjalnych informacji, rząd Iraku prowadzi rozmowy z Saudami dotyczące importu energii elektrycznej z Królestwa. Jednak póki co niewiele wiadomo o tych negocjacjach. Moim zdaniem, jeśli takie rozmowy faktycznie są prowadzone, to Saudowie będą grali na czas. Nic nie wskazuje na to, aby Iran w najbliższym czasie wznowił dostawy prądu do Iraku. Im dłużej protesty trwają, tym ich wymiar jest bardziej antyirański. Saudom jest to na rękę i będą pewnie czekać na eskalację protestów. Dopiero gdy protesty będą dostatecznie duże, i skrajnie anty-irańskie, Saudowie zawrą umowę z Irakiem, czym odniosą ogromne propagandowe zwycięstwo.

MBS - saudyjski następca tronu - źródło: The White House, flickr.com

-----------------------------------------------

Jeśli się spodobał Ci się mój tekst i chcesz być na bieżąco to możesz zacząć obserwować mnie na Fejsbuku lub po prostu na Steemit. ;)

Jeśli szukasz więcej równie ciekawych tekstów to zapraszam do mojego archiwum na wordpressie, gdzie znajdziesz ładnie skatalogowane artykuły. ;)

-----------------------------------------------

Źródła:

Źródło głównej grafiki "przypiętej" do tekstu: Etereuti, pixabay.com

https://en.mehrnews.com/news/135878/The-reason-for-Iran-s-power-outages-exports-or-infrastructure

http://www.rudaw.net/english/kurdistan/270420182

https://english.alarabiya.net/en/features/2018/07/05/Iraq-bans-farming-summer-crops-as-water-crisis-grows-dire.html

http://www.al-monitor.com/pulse/originals/2018/07/iraq-basra-oilfield-protests.html

https://www.aljazeera.com/news/2018/07/iraq-protests-rage-poor-public-services-unemployment-180714065815048.html

https://www.wsj.com/articles/oil-rich-iraq-cant-keep-the-lights-on-1532174400

https://www.al-monitor.com/pulse/originals/2018/07/iran-iraq-electricity-protest.html

Sort:  

Coraz goręcej w tym regionie. I nie mam na myśli tylko temperatur. Dochodzi jeszcze odnowiony przez administrację Trumpa konflikt na linii USA - Iran i potencjał na wzrosty cen ropy naftowej gotowy.

Bardzo, ale to bardzo ciekawe zestawienie wiadomości, będę obserwował ten profil.

Natomiast gwoli ścisłości, to co do sytuacji w Iranie:

  1. Rial słabnie dużo dłużej niż od czasy wyjścia Trumpa z JCPOA. Kiedy byłem tam w listopadzie 2017, euro było po około 40.000 riali. W lutym - ok. 60.000. Teraz bodajże koło 100.000. Dla porównania, koło 2012 roku było to ok. 13.000 riali...
  2. Irańczycy faktycznie odcięli Irakowi prąd, ponieważ dotykają ich podobne problemy. Warto dodać, że w IRI teoretycznie funkcjonuje prywatna produkcja energii elektrycznej, do której również teoretycznie dopłaca rząd - zapewniając darmowy gaz do elektrowni na okres 5 lat i skupując prąd po gwarantowanej cenie... Wszystko teoretycznie, bo w praktyce 2 z 3 sektorów prywatnej energetyki (średni i duży) od wielu miesięcy nie otrzymuje od rządu pieniędzy, a to, co dostają od klientów komercyjnych ledwo starczy na pokrywanie kosztów. Dodatkowo, gaz jest dostarczany po cenie hurtowej-przemysłowej, a nie za darmo...

Inwestorów wewnętrznych bardzo zniechęca to do produkcji...

Kolejnym problemem Irańczyków jest niegospodarność energetyczna (oraz ogólnie niegospodarność) - poodkręcane klimatyzacje, wielkie reflektory, mnóstwo świateł na ulicach... Oraz mnóstwo rozmaitych machlojek. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej.

Czy Irak kontroluje już całe swoje terytorium? Nie jestem na bieżąco z sytuacją ISIS i zastanawiam się czy powstała jakś enklawa kurdyjska?

Nie, na pustyni są jeszcze "latające worki IS". Kurdowie mają swój region autonomiczny i nic więcej. Co prawda było referendum niepodległościowe, ponad 90% ludzi głosowało za, ale to nie spodobało się Bagdadowi, który wysłał "karną ekspedycję", która w niecałe dwa tygodnie wybiła Kurdom myśli o niepodległości z głowy. Od tamtej pory jest względna "sztama" na linii Bagdad-Erbil. Do tego część Iraku pozostaje pod kontrolą PKK i Turków - trudno dostępne góry Qandil, administracyjnie to także jest "kurdyjski region autonomiczny".