Ronen Bergman powiedział, że jego matka przed wojną dostała nagrodę od ministra edukacji narodowej. Innym razem, że już w czasie wojny mając pięć lat, grzebała ojca na śniegu. Nieścisłość wychwycili Polacy - jak dwa lata przed obowiązkiem szkolnym mogła dostać nagrodę? Niestety na żadne pytania nie odpowiada. Pytających banuje. Co o nim wiemy?
Bergman to dziennikarz izraelskiego Yedioth Ahronoth, piszący też dla New York Times'a i współpracujący z gazetami niemieckimi. Od jego pytania zadanego polskiemu premierowi w Monachium, wplecionego w rodzinną historię, rozpoczęła się druga tura ataku na Polskę. Starał się ją osobiście rozkręcić. Słowa Mateusza Morawieckiego (zdawałoby się zupełnie niekontrowersyjne) o tym, że wszędzie zdarzały się jednostki kolaborujące z nazistami, okrzyknięto skandalem i "negowaniem holokaustu". Bergman stwierdził nawet, że polski premier rzucił mu "puste, mrożące krew w żyłach spojrzenie". Sam TVN nie powstydziłby się tak kreowanej grozy. Jednak Bergman początkowo się przeliczył - jego histeria pozostawała niezauważona, a na swoim oficjalnym twitterowym koncie mógł liczyć co najwyżej na kilkadziesiąt polubień. Przyznał jedynie, że podczas samej konferencji gratulowali mu "starsi niemieccy urzędnicy". Później uruchomiono międzynarodową machinę, a w nią ochoczo włączyły się polskojęzyczne media, które oczywiście w pełni zrozumiały oburzenie Izraela na mówienie prawdy.
Pompowanie afery szło równolegle z analizowaniem słów Bergmana. Przyciśnięty do muru odparł, że jego matka była wyjątkowo skromną kobietą i nie opowiadała zbyt dużo o wojnie. Później, na portalu YNetNews złagodził ton przyznając, że "z historycznego punktu widzenia jego matka była w błędzie", ponieważ za holokaust i obozy śmierci odpowiadali Niemcy, a nie Polacy. Jej słowa o "Polakach gorszych od nazistów" wytłumaczył "osobistym osądem", ale znów przypadkowo przegapił okazję do wyjaśnienia wątpliwości dotyczących jej wieku oraz nagrody otrzymanej podobno jeszcze przed wojną.
Bergman jest autorem wielu książek o służbach. Ostatnia dotyczy izraelskiego wywiadu. To z powodu promocji książki o Mossadzie, trafił do Monachium, gdzie odbywało się spotkanie z udziałem polskiego premiera. Na Twitterze trwa właśnie hasztagowa akcja #RonensMother zainicjowana przez Żelazna logika, która m.in. ma uderzyć w Bergmana ironią.
źródło:
https://wiadomosci.onet.pl/swiat/czy-ronen-bergman-klamal/sj40l6x
https://www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-4952401,00.html
https://www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-4952401,00.html
~~~ embed:964813741610229760?ref_src=twsrc%5Etfw twitter metadata:cm9uZW5iZXJnbWFufHxodHRwczovL3R3aXR0ZXIuY29tL3JvbmVuYmVyZ21hbi9zdGF0dXMvOTY0ODEzNzQxNjEwMjI5NzYwfA== ~~~
@jcurik: Dlaczego dokładnie wszystkie linki do źródeł są błędne?
Nie wiem . Jeszcze wczoraj działały. Widać jest to dobry przykład że wolności słowa nie ma w Internecie i są naciski z góry żeby usuwać informacje "kontrowersyjne" .
@jcuri: Naciski, sriski ku...wa. Ty chyba przedawkowałeś narracje oblężonej twierdzy.
Zerknij sobie do tego jak wygląda twoja niesformatowana wiadomość w blockchain explorerze steem. Po prostu linki błędnie powklejałeś i masz w nich za dużo "...", więc nie mają prawa działać. Popraw je na takie które faktycznie prowadzą do artykułów, które chciałeś zalinkować. Nikt ich nie usunął. Patrz na przykład tutaj.
Ok dzieki
Porostu nie miałem czasu żeby to sprawdzić ale chamówe mógłbyś sobie darować .
Masz rację, mój ciężki sarkastyczny humor trochę do steemit nie pasuje I łapię się na tym, że na standardy tutejszej społeczności bywam bardzo chamski. Za nadmierną złośliwość, a wręcz chamstwo oczywiście przepraszam. Linki możesz cały czas poprawić edytując ten post, jeśli tylko znajdziesz czas. I do tego zachęcam.
Natomiast złośliwość moja była formą apelu o merytoryczność. Ja w dużej części z poglądami na #reakcja się nie zgadzam, natomiast nie uważam, żeby posiadanie wyrazistych poglądów było w jakikolwiek sposób niewłaściwe . I chętnie wasze posty czytam i tak długo jak potraficie logicznie swoje zdanie uzasadnić to uważam je za wartościowe. Natomiast odwoływanie się, nawet w tak błahej sprawie jak błędne linki, do bliżej nieokreślonych "nacisków" wartość merytoryczną ma małą. W ten sposób ludzi nieprzekonanych na pewno nie przekonasz, a tylko dajesz pożywkę dla znanej z main streamu narracji o "oszołomstwie". Jako ludzie publikujący na #reakcja, powinniście szczególnie dbać o to, żeby nie przyklejać wam łatki "oszołomów".