Krzyk rannych poddawanych amputacji kończyn ulokowanych w kwaterze gen. Ulyssesa Granta stał się nie do zniesienia. Niewielki człowiek w kapeluszu z szerokim rondem i w spłowiałym, ubłoconym mundurze udał się w stronę rozłożystego dębu kilkaset metrów dalej, pod którym usiadł pykając cygaro - po zmuszeniu do bezwarunkowej kapitulacji Fortu Donelson nad rzeką Tennessee niespełna dwa miesiące wcześniej, te napływały pocztą niemal bez przerwy. Wysyłali je wielbiciele wschodzącej gwiazdy unijnej armii - bohaterowie w niebieskich mundurach byli na wagę złota. Usiadłszy pod konarami drzewa, w ciszy przerywanej co jakiś czas wystrzałami nerwowych pikiet, raz po raz między wstęgami ulewnego deszczu (na pewno mniej niepokojącego, niż sceny horroru rozgrywające się w polowych "salach" operacyjnych obok których rosły stosy odciętych rąk i nóg) rozpalał się ognik cygara. Wtem druga postać zaczęła zbliżać się do dębu, gdzie zmęczony człowiek znalazł nieco spokoju i ukojenia - wysoka sylwetka o krótkich, gwałtownych ruchach choleryka rosła w oczach i powitała palacza tymi słowy:
- Cóż, Grant, mieliśmy dzisiaj prawdziwie diabelski dzień, nieprawdaż?
- Tak. Odgryziemy się jutro.
Rozmówcą był generał William Tecumseh Sherman, który z czasem stanie się .
Powyższy obrazek, uważany przez niektórych za apokryficzny, miał rozegrać się w nocy z 6 na 7 kwietnia 1862, po tragicznym dla unijnej armii dniu - Armia Tennessee gen. Granta w asyście elementów Armii Ohio flegmatycznego, lecz czułego na swoim punkcie gen. Don Carlosa Buella ledwie uniknęła zepchnięcia ze swojej bazy zaopatrzeniowej w Pittsburgh Landing wprost w pobliskie bagna, co oznaczałoby jej faktyczną anihilację. Mimo głosów sprzeciwu podnoszących się wśród oficerów, uparty syn garbarza z Galeny w Ohio był zdecydowany pozostać ze swoją jednostką do zwycięskiego, bądź gorzkiego końca. Nie od razu jednak komenda nad armią spadła na barki przyszłego prezydenta USA, początki służby w czasie Wojny Pomiędzy Stanami były znacznie skromniejsze.
↑ Grant (siedzi z prawej) i Sherman (kadr z filmu "How the West was Won")
Dowództwo niepokornego 21. Pułku Ochotników Illinois będącego częścią milicji stanowej było przypomnieniem czasów wojny z Meksykiem i tego, czym jest dowodzenie oddziałem liniowym. Wkrótce dyscyplina została zaprowadzona, a Grant otrzymał korespondujący z rangą dowodzonej jednostki stopień pułkownika, lecz anioł stróż w Kongresie Elihu B. Washburne, czuwał, wyjednując Grantowi stopień generała brygadiera i przydział do odpowiedzialnego za zachodni teatr działań generała majora Johna C. Fremonta - znakomitego podróżnika i odkrywcy Dzikiego Zachodu, poprawnego polityka i absolutnie fatalnego dowódcy wojskowego, który dostrzegł coś w upartym miłośniku koni i powierzył mu jeden z dystryktów składających się na zarządzany departament. Grant założył kwaterę w Cairo, Illinois skąd planowano śmiałą kampanię opierającą się na transporcie rzecznym, która miała na celu opanowanie biegu rzek tj. Missisipi, Cumberland i Tennessee. Fremont hamował nieco śmiałe pomysły swojego energicznego podwładnego, ograniczając jego działania do demonstracji i pozorowanych ataków, lecz już pięć dni po zdymisjonowaniu sławnego "Pathfindera", 7 listopada 1861 roku, generał mógł ochrzcić swoje oddziały w boju atakując garnizon Konfederatów w Belmont, Missouri.
Mając do dyspozycji dwie brygady z niewielkim elementem kawaleryjskim i baterią lekkiej artylerii, jak również wsparcie dwóch kanonierek Grant dokonał desantu i rozwinął pięć regimentów do ataku. Ten był pomyślny - zaskoczeni Konfederaci stawili nikły opór, obóz zdobyto bez większych strat i pojmano kilkuset jeńców. Ulysses dowodził z pierwszej linii, gdy zabito pod nim konia, szybko wrócił do siodła dosiadając rumaka jednego ze swych przybocznych. Żołnierze Unii byli upojeni łatwym zwycięstwem - rozpoczęło się świętowanie, plądrowanie namiotów, opróżnianie butelek whisky, słowem, karnawał, którego osobliwym punktem było płomienne przemówienie mającego polityczne aspiracje gen. bryg. Johna McClernanda pod dopiero co zawieszoną flagą USA na obozowym maszcie. Grant wiedział czym pachniało takie rozluźnienie i polecił podpalić obóz w celu przywrócenia dyscypliny - efekt był zadowalający, lecz cieniem na wydarzeniu położył się fakt, że w namiotach spłonęli żywcem ranni rebelianci, co podchwyciła południowa prasa zarzucając Unii dopuszczanie się z rozmysłem takiej potworności.
↑ Grant na czele wojsk pod Belmont (źródło: Wikipedia)
Nie był to koniec starcia - powracający na swoje transportowce unioniści zostali zaatakowani przez posiłki rebeliantów, lecz zdołali wycofać się, nie bez elementów chaosu i paniki, na pokład oczekujących łodzi. Grant zauważył brak jednego z pięciu regimentów, co skłoniło go do ruszenia na samotne poszukiwania w stronę napierających Konfederatów, którzy szybko odwiedli go od tego pomysłu - jeździec zdołał uniknąć kul i jako ostatni żołnierz wsiadł na pokład parowca (zaginiony regiment został zauważony w marszu brzegiem rzeki i zgarnięty przez niewielką flotyllę wracającą do punktu wyjścia ekspedycji - Paducah, Kentucky). Rajd był nieudany, zwycięstwo zdemoralizowało federalnych, ale dało im pewność siebie i status weteranów, co było bezcenne w świetle nadchodzących kampanii. Personalna odwaga, odpowiedzialność za swoich żołnierzy i zaczepny charakter Granta nie uszły uwadze Abrahama Lincolna, który podobnych dowódców mógł policzyć na palcach jednej ręki.
Nie dziwi zatem fakt, że lutowa ekspedycja kolejnego roku mająca na celu zredukowanie fortów Henry i Donelson (odpowiednio strzegących rzek Tennessee i Cumberland) została powierzona gen. Grantowi, który zresztą był jej pomysłodawcą - przedłożył ją gen. Henry'emu Halleckowi, który zastąpił Fremonta na czele zrewidowanego Departamentu Missouri - był to typ pierwszorzędnego urzędnika i teoretyka, raczej nie nadającego się do liniowej służby, aczkolwiek uchodzącego za najtęższy umysł w unijnej armii. Halleck miał obawy, lecz po przedłożeniu projektu naczelnemu dowódcy unijnych sił gen. George'owi McClellanowi, otrzymano zielone światło. Podobnie jak podczas rajdu na Belmont potrzebna była asysta floty rzecznej, i to bardziej rozbudowanej, istniały więc obawy przed tradycyjnymi tarciami pomiędzy lądową a nawodną częścią wojska. Niepotrzebnie - dowódca flotylli, doświadczony oficer flagowy Andrew Foote dobrze współpracował z Grantem - był efektywny do tego stopnia, że bez udziału wojsk lądowych 6 lutego zdobył źle zaprojektowany, połowicznie podtopiony Fort Henry. Fort Donelson okazał się twardszym orzechem do zgryzienia - odparł kanonierki Foote'a oraz próbne ataki lądowe dywizji McClellanda i gen. Charlesa Smitha, którym służbę dodatkowo utrudniał fakt, iż podczas marszu w niespodziewanie ciepłej jak na luty pogodzie żołnierze porzucali zimowy ekwipunek (koce, płaszcze) - żałowano tej lekkomyślności podczas mroźnych nocy. Z pomocą przyszły posiłki w postaci dywizji gen. Lew Wallace'a, ale i tak rebeliancka próba wyłamania się z oblężenia była pomyślna. Brak zdecydowania i niejasna struktura dowodzenia Konfederatów, a także szybka reakcja weterana spod Belmont kierującego oddziały na zagrożone odcinki, uniemożliwiły wyprowadzenie kilkunastu tysięcy obrońców z fortu, który odczuwał coraz bardziej bombardowanie przez flotę Foote'a - pozostawiony przez gen. Gideona Pillowa i gen. Johna Floyda na dowódczym stanowisku gen. Simon Buckner postanowił poddać garnizon, co stało się 16 lutego - bezwarunkowa kapitulacja zażądana przez Granta stała się jego pseudonimem korespondującym z mylnymi inicjałami nadanymi mu skutkiem błędu pisarskiego w West Point - U.S. (Unconditional Surrender) - próżno Buckner liczył na lepsze warunki mając w pamięci, że Grant wisi mu kilkaset dolarów i ponad 12,000 Konfederatów zdało broń. Żołnierze obu armii przemieszali się i w radosnej atmosferze spędzili resztę dnia, a każdy rebeliant mający ochotę oddalić się w dowolnym kierunku nie napotykał oporu.
Sukces był całkowity - Grant stał się bohaterem Północy, gazety rozpisywały się na jego temat oraz zaczął płynąc doń wspomniany strumień podarunków od wielbicieli, wśród których znalazł się ogrom cygar - dotąd generał gustował w pykaniu sepiolitowej fajki, lecz zasypany krociami dobrej jakości wyrobów tytoniowych, prawdopodobnie wychodząc z założenia człowieka nie znającego dostatku czy luksusu, przerzucił się na tę używkę, która de facto stanie się jego znakiem rozpoznawczym i będzie miała udział w jego późniejszych kłopotach zdrowotnych. Zawistny i nie znoszący w swoim otoczeniu oficerów otaczanych darzonych większą estymą, niż on sam, Halleck próbował wysadzić z siodła świeżo upieczonego bohatera. Słał w tym celu pełne goryczy telegramy do McClellana dotyczące braku kontaktu z dowódcą oraz rozpuszczał plotki, że syn Ohio wrócił do ekscesywnego pociągania z butelki - prawda była inna i to ona ostatecznie wyszła na jaw. Kolejna kampania była w toku - celem było "skrzyżowanie Konfederacji" w Corinth - ważny węzeł komunikacyjny łączący osie północ-południe i wschód-zachód.
↑ gen.maj. Henry Halleck (źródło: Wikipedia)
W kwietniu Armia Tennessee i Armia Ohio miały połączyć się pod Pittsburgh Landing, ale póki co jedynie ta pierwsza jednostka pod wodzą bohatera spod Donelson stacjonowała w obozie opodal - flegmatyczny dowódca drugiego związku taktycznego gen. Buell posuwał się opieszale, co dało energicznemu weteranowi teksańskiej wojny o niepodległość, konfederackiemu gen. Albertowi Johnstonowi szansę na zniszczenie obu unijnych armii w osobnych starciach. Szczęście nie sprzyjało rebeliantom - załamanie pogody ukradło czas niezbędny na ten manewr, ale i tak atak nastąpił 6 kwietnia. Siły były wyrównane - 40,000 Szarych i ok. 44,000 Niebieskich na miejscu, ale jedna z unijnych dywizji Armii Ohio była spodziewana wczesnym popołudniem. Poranny atak był zaskoczeniem dla Unii - Grant przebywał w pobliskim miasteczku Savannah po drugiej stronie rzeki Tennessee, a dowódcy dywizyjni wraz z gen. Williamem Shermanem dali się zaskoczyć i nieprzygotowane, rozłożone obozem wojsko pierzchało bądź dostawało się do niewoli. Tym razem zwycięstwo okazało się zgubne dla Konfederatów - plądrowanie namiotów i napełnianie wiecznie pustych, rebelianckich żołądków spowodowało spowolnienie natarcia, co w połączeniu z tężejącym oporem, zwłaszcza w improwizowanej, naturalnej reducie zwanej "Gniazdem Szerszeni" dało Grantowi czas na przybycie na pole bitwy i zawiązaniu jednolitej linii bitewnej w oparciu o fortyfikacje polowe jakie oferowało Pittsburgh Landing. "Gniazdo Szerszeni" poddało się razem z gen. Benjaminem Prentissem późnym popołudniem, lecz do tej pory unijna linia obrony była gotowa i wzmocniona dywizją z Armii Ohio gen. Williama "Bulla" Nelsona - postawnego, wojowniczego generała ochotników z przeszłością w marynarce. Wymęczeni całodniowym wysiłkiem Konfederaci, głodni i praktycznie wykorzystawszy całą amunicję nie potrafili sforsować ostatniej linii obrony.
↑ Zaskoczone wojska Unii pod Shiloh (źródło: HistoryNet)
Grant wykazał się dużą odwagą nie wycofując się po tak dotkliwej klęsce - o włos jego armia nie została zniszczona, ale z nadzieją patrzono na dołączające do Armii Tennessee jednostki Buella, a także miano świadomość wycieńczenia oraz niedostatku amunicji w szeregach nieprzyjaciela, co więcej pierwszego dnia padł zabity dowódca Szarych gen. Johnston. Kontratak rankiem 7 kwietnia był zaskoczeniem dla posuwających się do przodu Konfederatów, którzy po krótkiej walce zaczęli w porządku wycofywać się z pola bitwy - Sherman, czy to utwierdzony w przekonaniu o zwycięstwie pogadanką pod dębem czy z innych powodów był najjaśniejszą postacią po unijnej stronie. Zamknięta 13,000 (20% ogółu walczących) strat po stronie Unii i 10,000 (25%) po stronie Konfederacji bitwa była zimnym prysznicem dla obu stron - wojna miała być okrutną rzezią, gdzie liczebność wojsk będzie miała większe znaczenie, niż taktyczna finezja, a straty będą dotkliwe i wielkie.
Mimo zwycięstwa odwróciła się od generała opinia publiczna - szok spowodowany ogromnymi stratami i nieprzygotowaniem do odparcia żywiołowego, ale koniec końców chaotycznego ataku Konfederatów znów podniosły głosy, że dowódca był pijany, co skwapliwie wykorzystał Halleck obejmując osobiste dowództwo nad kampanią - z mizernym jak się okaże skutkiem. 29 kwietnia Grant został zwolniony jako dowódca Armii Tennessee i rozważał odejście z wojska, co wyperswadował mu Sherman - słusznie, bowiem po podzieleniu swoich sił przez dowódcę departamentu, 11 lipca Armia Tennessee wróciła w ręce syna garbarza z Ohio, który szybko przyniósł jej zwycięstwa pod Iuka oraz Corinth. Oczy unijnych planistów spoczęły teraz na zdobyciu biegu Missisipi, gdzie geniusz i upór Granta przyniosły zwycięstwo równe w znaczeniu temu, które równolegle wywalczyła Armia Potomacu pod sennym miasteczkiem Gettysburg w Pensylwanii.
Bibliografia:
https://en.wikipedia.org/wiki/Ulysses_S._Grant
Shelby Foote, Civil War: A Narrative, From Fort Sumter to Perryville
James McPherson, Battle Cry of Freedom