Dziennik #193/2024 - kontrola z ZUS

in #polish2 months ago


Źródło: Pixabay


Dobry wieczór.

Głęboko i mocno spałam. Na tyle mocno, że jak wstałam to byłam bardzo zdziwiona kałużami jakie zastałam. Nie słyszałam w ogóle deszczu. Żeby było śmieszniej to rozmawiałam rano z tatą przez telefon i od niego się dowiedziałam, że w nocy przechodziły nawałnice. Spałam jak dziecko i nic nie słyszałam.

Poszłam dzisiaj do skrzynki na listy i znalazłam list od ZUSu. Bardzo mnie to zdziwiło, bo nie mam z nimi za bardzo do czynienia. Nie jestem na zwolnieniu, więc czemu mieliby do mnie pisać? Tym bardziej zdziwiło mnie, że list jest z Bielska Białej. W domu go otworzyłam i po prostu umarłam. Wszczęli przeciwko mnie kontrolę zwolnień lekarskich w okresie 2019 - 2024. Zwrócili się do firmy krzak, w której rozliczałam Ubera w 2020 roku, aby potwierdzili, że w okresie tygodnia pracowałam lub nie. W totalnej panice przez ponad 40 minut próbowałam się dodzwonić do ZUSu, ale nic z tego. Nie wiem co mam robić. Jestem totalnie przerażona. Nigdy w czasie zwolnienia lekarskiego nie pracowałam, więc nie mam sobie nic do zarzucenia, ale jak mam to udowodnić? Firma, do której się zwrócili chyba nawet już nie istnieje, bo nie ma po niej śladu w internecie. Nie mam żadnych dokumentów, bo to była współpraca zdalna polegająca na rozliczaniu aplikacji. W aplikacji nie mogę się cofnąć tak daleko, aby potwierdzić, że nie była ona używana w tym okresie. Naprawdę nie wiem co mam robić. Bardzo się boję, bo moja sytuacja finansowa jest tragiczna, więc jak jeszcze nałożą na mnie jakieś kary to będzie dramat. Nie mam nawet jak się odnieść do oskarżeń, bo nie mogę się w żaden sposób z nimi skontaktować. Do urzędu w Bielsku Białej nie ma żadnego kontaktu, ogólnopolska infolinia de facto nie istnieje, bo nie można się dodzwonić. Nie wiem co mam robić. Nigdy nie miałam takiej sytuacji. Jak nie urok to sraczka. Nie może być za spokojnie.

Pojechałam do pracy bardzo do tej pracy zniechęcona. Wszystko przez stres wywołany przez ZUS. Na wstępie kierowniczka poinformowała mnie, że przez trzy ostatnie dni nieprawidłowo wypełniałam bardzo ważny raport. Wzięłam to na klatę i dzisiaj zrobiłam to już dobrze. Wkurzył mnie zastępca kierownika. Ten gość totalnie nie potrafi się komunikować. To jak mnie dzisiaj potraktował woła o pomstę do nieba. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu jak przyjedzie główny kierownik to weźmie mnie na rozmowę to mu powiem jaki to debil. Tak mnie zagotował, że brak słów. Zero szacunku i umiejętności komunikacji, zero. Ogólnie dzisiaj było do ogarnięcia sporo ciężkich tematów, ale po kilku godzinach jakoś udało się z tego wszystkiego wykopać. Odetchnęłam tak naprawdę dopiero po 20. Jestem ogólnie zadowolona, bo zrealizowaliśmy dzisiaj target. Nawet zrobiliśmy małą górkę. Wychodziłam z pracy bardzo zmęczona, ale zadowolona, że ten dzień się już skończył.

Wracając do domu znowu miałam nikczemny pomysł pojechania do Biedronki po jakieś niezdrowe jedzenie, ale los znowu chciał inaczej, bo znowu znalazłam miejsce pod blokiem i to prawie pod samą klatką. Nie mogłam sobie odmówić. Wzięłam psa na spacer i chwilę porozmawiałam z przyjaciółką o moim ZUSowskim stresie. Próbowała mnie uspokoić, że jeśli nie mam nic na sumienia to mam się nie martwić, ale nie przekonało mnie to wcale. Cholernie się boję. Po spacerze już rutyna: kolacja i zaległości na #polish. Mam dość tego dnia. Jestem zestresowana, zlękniona, wystraszona, niepewna i nie wiem co tam jeszcze. Nawet nie wiem ile czasu będę siedzieć na szpilkach czekając na koniec postępowania. Eh. Ciągle coś.

Do jutra.