Dziennik #203/2024 - sennie

Dobry wieczór.

Późno poszłam spać, ale też długo pospałam. Wstałam dopiero przed 10. Był to strategiczny błąd jeśli chodzi o poranny spacer z psem, ponieważ o 10 była już na dworze totalna sauna. Spacer ograniczyliśmy do niezbędnego minimum, żeby nie narażać psa na przegrzanie, a i tak był bardzo zdyszany. Masakra.

Nie zrobiłam dzisiaj nic. Kręciłam się po domu, oglądałam YT, trochę Przyjaciół. W ciągu dnia sporo spałam, bo jestem dzisiaj strasznie senna. Nie wiem z czego to wynika, bo pomimo tego, że długo spałam i miałam sporo drzemek to zaraz też idę spać, bo jestem po prostu padnięta. Czy to organizm domaga się większej regeneracji? A może to upał tak mnie wyczerpuje? Naprawdę nie mam pojęcia.

Nie chce mi się jutro iść do pracy. Będzie w tym tygodniu w pracy spore zamieszanie, bo mamy zmienione godziny pracy i magazynierzy będą rozpoczynać pracę o różnych godzinach. Wszystko przez to, że w piątek jest impreza integracyjna, więc zamykamy magazyn o godzinie 17. Dla mnie to oznacza tyle, że w piątek pracuję tylko trzy godziny. Na imprezę oczywiście nie idę, bo po prostu nie czuję się gotowa, aby brać udział w imprezach z alkoholem. Niby mam te osiem miesięcy trzeźwości, ale jakoś tak nie wiem. Wewnętrznie boję się, że mogłabym ulec pokusie lub narazić się na zwiększoną ilość głodów dlatego postanowiłam zrezygnować z udziału i po prostu będę się cieszyć wolnym popołudniem w domu. Też fajnie.

Jest mi potwornie duszno. Mam serdecznie dość tej pogody i bardzo się cieszę, że jutro ma być w końcu trochę chłodniej. Jestem naprawdę wykończona upałami. Podobnie zresztą jak mój pies. Do tego jest nie wybiegany tak jak powinien być, bo po prostu boję się z nim za długo przebywać na takiej patelni. Większość czasu spędzamy jednak w domu. Oby zima przyszła jak najszybciej.

I to tyle. Idę się położyć, bo jestem jakaś zmęczona.

Do jutra.